piątek, 3 grudnia 2010

Statkiewicz ponownie w surowym tonie zażądał od Łukaszenki "zwrotu wyborów"

Kandydat na prezydenta Mikałaj Statkiewicz w swoim drugim przekazie radiowym skierowanym do wyborców rankiem 2 grudnia powtórzył głównie swoje wystąpienie w telewizji 20 listopada, w którym w surowym tonie żąda od Aleksandra Łukaszenki przeprowadzenia uczciwych wyborów.

Wystąpienie radiowe wybrzmiewało w języku białoruskim, kiedy przekaz telewizyjny był dwujęzyczny.

Statkiewicz nawołał do nie brania udziały w przedterminowych wyborach i przyjścia na plac 19 grudnia. "Wybory przemieniły się w farsę z wcześniej rozpisanym wynikiem- powiedział polityk- najpierw trzeba domagać się wyborów, zabrać od władzy wykradzione nam prawo wybrania jej, a potem już proponować programy i prosić o głosowanie na nie".

"Potrzebny jest nowy lider, z nowymi pomysłami, z nową energią, z nowym spojrzeniem na świat. Gdybyśmy mieli w 2004 roku nowego prezydenta, być może już byśmy lepiej za tych Polaków z Litwinami żyli"- mówi kandydat.

Podkreślił, że władza okazała się być poza kontrolą obywateli, a urzędnicy "kochają nas za nasze pieniądzę" i stają się "najbogatszymi ludźmi."
"Oni nigdy się nie nakradli" -twierdzi Statkiewicz.

Kandydat oburzył się przebiegiem prywatyzacji.

"Kto dał prawo sprzedaży połowy "Biełtranshaza"? Teraz prywatyzują "Biełaruskalij" -narodowe bogactwo, nasz skarb na którym, być może, kraj będzie żyć i przy naszych prawnukach. Prywatyzują, aby sprzedać. Sprzedać, przetracić i ukraść. A co dla dzieci, co dla wnuków?"
Według Statkiewicza: "po prawdzie to uczciwych ludzi jest bardzo mało, i człowiek z natury swojej jest grzeszny."

2 grudnia 2010, 11:47, Nasza Niwa.

Artykuł można przeczytać tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz