czwartek, 29 grudnia 2011

Włamanie na stronę Karty97. Znikają materiały.


Redaktorzy portalu informują, że złamane zostało hasło dostępu do części administracyjnej strony charter97.org. 

Jednocześnie właściciele portalu zaznaczają, że nie mają nic wspólnego z, opublikowanym jakiś czas temu na stronie głównej, artykułem „Gdzie jest Sannikau?”. Najprawdopodobniej publikacja pojawiła się w celu dyskredytacji żony więźnia politycznego i jego obrońców. Redaktorzy portalu sądzą, że za włamaniem stoją łukaszenkowskie specsłużby. 

Po jakimś czasie okazało się, że hakerzy odpowiedzialni za włamanie, usuwają zamieszczone na stronie treści.

Pracownicy portalu starają się powstrzymać działania hakerów, jednak póki co bez rezultatu. Materiały znikają na ich oczach. O godzinie 17:23 (15:23 czasu polskiego) na stronie były już tylko informacje z 26 i 27 grudnia.

EDIT: 17:40 (15:40) – na stronie nie ma już żadnych materiałów redakcji.


EDIT: Natalia Radzina mówi o "bezprecedensowym ataku, który potwierdza skuteczność naszej pracy". Redaktorzy obiecują jak najszybciej przywrócić całe archiwum portalu.

29 grudnia 2011, 17:23 (15:23 czasu polskiego), NN.by

Artykuł można przeczytać tutaj

środa, 21 grudnia 2011

Rok po „Ploszczy”


Decyzje podjęte w 2010 roku nadal rzutują na sytuację ekonomiczną Białorusi.

Od ostatnich wyborów prezydenckich na Białorusi mija właśnie rok. O wynikach głosowania, zaprezentowanych przez przewodniczącą CKW, Lidię Jarmoszynę, nikt ani wówczas ani dziś nie wspomina. Uwaga społeczeństwa przez długi czas skupiona była na wieczornych wydarzeniach, które miały miejsce na Placu Niezależności, a także na ich konsekwencjach. Brutalna akcja rozpędzenia pokojowej demonstracji zakończyła krótki okres liberalizacji, który przez kilka miesięcy napawał optymizmem prodemokratycznie nastawioną część obywateli.

Tak wielkiej liczby wyborców, którzy zebrali się na Placu, nie spodziewały się zarówno władze, jak też sami opozycyjni kandydaci na urząd prezydenta. Morze ludzi z biało-czerwono-białymi flagami rozlało się na Prospekcie Niezależności po horyzont. Był to najjaśniejszy moment ubiegłorocznej kampanii prezydenckiej.

„Masowe zamieszki” siedmiu kandydatów

Euforii tłumu nie przygasił nawet fakt, że kilka godzin przed demonstracją, w centrum Mińska, pobity został Uładzimir Niakliajeu. O północy przyszła kolej również na innych polityków. Stłuczenie kilku okien w Domu Rządu zostało uznane za „masowe zamieszki”, a naprzeciwko ludzi trzymających flagi stanęły setki specnazowców. Zdjęcia i nagrania wideo z akcji rozpędzania demonstrantów obiegły serwisy informacyjne całego świata.

Efekt protestu szokował: 639 osób zatrzymano. W siedzibach niezależnych mediów, sztabów wyborczych i organizacji broniących praw człowieka odbyły się rewizje. Aresztowanie na raz aż sześciu kandydatów na prezydenta stało się niechlubnym rekordem. Oprócz Uładzimira Niakliajeua, zatrzymani zostali również Andrej Sannikau, Mikoła Statkiewicz, Dzmitryj Us, Aleś Michalewicz i Wital Rymaszeuski. Natomiast Ryhor Kastusiou i Jarasłau Ramanczuk wyszli na wolność dopiero po rozmowach z funkcjonariuszami służb bezpieczeństwa.

Żadnego usprawiedliwienia

Najpoważniejszą konsekwencją rozpędzenia demonstracji na Placu Niezależności była atmosfera strachu, która zapanowała w społeczeństwie na całe pół roku, do chwili powstania ruchu „rewolucji poprzez sieć”. Towarzyszyła jej jednak niespotykana fala solidarności z więźniami.

Kilkunastu opozycyjnych aktywistów wyjechało za granicę, w obawie przed oskarżeniem.

Wiosna minęła pod znakiem politycznych procesów. W sprawie masowych zamieszek oskarżonych zostało ponad 60 osób, nie zapadł ani jeden uniewinniający wyrok. Do dziś za kratami pozostaje Sannikau, Statkiewicz i Bandarenka, a także Źmicer Daszkiewicz i Eduard Łobau, ci ostatni aresztowani w przeddzień wyborów.

Jak polityka odbiła się na gospodarce

Niektórzy Białorusini udawali, że nie dostrzegają powyborczych zmian w życiu społeczno-politycznym, jednak kryzys ekonomiczny uderzył we wszystkich. Chcąc przekupić opinię publiczną przed wyborami, Łukaszenka podwyższył pensje do tego stopnia, że budżet państwa nie wytrzymał obciążenia. W efekcie doszło do trzykrotnej dewaluacji rubla, a co za tym idzie wzrostu cen.

W ostatniej chwili Rosja udzieliła Białorusi pomocy finansowej. I jeszcze mocniej przyciągnęła ją w swoje ramiona. To pozwoliło Łukaszence znowu odejść od koncepcji wprowadzania w kraju europejskich standardów życia i powrócić do budowy „państwa społecznie zorientowanego”, jednak już nie tak szczodrego jak rok wcześniej.

***

Co, z dzisiejszej perspektywy, zmieniliby Państwo w przebiegu protestu na Placu Niezależności w 2010 roku? Na to pytanie „Naszej Niwy” odpowiedzieli uczestnicy grudniowej demonstracji.

Uładzimir Niakliajeu, „Mów prawdę!”: Założyłem, że władza nie dopuści do użycia siły w stosunku do uczestników pokojowej akcji protestu, co jednak miało miejsce. To był zasadniczy błąd.

Ryhor Kastusiou, Partia BFN: Po pierwsze, naciskałbym na to,  by wspólne decyzje wszystkich kandydatów wykonywane były z większą starannością, zarówno przed protestem, jak i już na Placu. Po drugie, zrobiłbym wszystko, żeby wyłowić wszystkich prowokatorów, którzy pojawili się w naszych szeregach.

Iryna Chalip, żona kandydata na prezydenta, Andreja Sannikaua, kampania społeczna „Europejska Białoruś”: Powinniśmy zostać na Placu Październikowym i czekać na oficjalne wyniki wyborów, a potem stworzyć miasteczko namiotowe. Tym bardziej, że jak mi wiadomo, wszystko było już kupione. Drugi wariant – pójść na spacer po mieście, żeby ludzie nie zmarzli, żeby mogli się poruszać, ale nie skupiać się na Placu Niezależności.

***

Kino o wydarzeniach na Placu Niezależności

Białoruskie marzenie” (Беларуская мара)

Film w reżyserii Kaciaryny Kibalczycz, opowiada historię życia młodego człowieka z Mińska, który od 17 lat żyje w kraju „ostatniego dyktatora Europy”.

„Zwyczajne wybory” (Звычайныя выбары)

W reżyserii Jurija Chaszczewackiego. Konstytucja znanych filmów „Zwyczajny prezydent” (1996) i „Plac Kalinowskiego” (2007). Reżyser nie rezygnuje z wcześniejszego stylu i nadal prowadzi swój wyimaginowany dialog z prezydentem Łukaszenką.

„Плошча. Жалезам па шклу”

Propagandowe „śledztwo”, stworzone przez agencję telewizyjnych wiadomości. W filmie rekomendowanym przez przewodniczącego teleradiokompanii, Hienadzia Dawydźkę, oczernieni zostali przedstawiciele opozycji.





18 grudnia 2011, 18:10, Jahor Marcinowicz


Artykuł można przeczytać tutaj

wtorek, 13 grudnia 2011

"Białoruskie marzenie" we Wrocławiu!

W rok po wyborach prezydenckich na Białorusi, Wrocławski Oddział Stowarzyszenia Inicjatywa Wolna Białoruś zaprasza na pokaz filmu „Белорусская мечта” („Białoruskie marzenie”).

reżyserka: Ekatarina Kibalchich
zdjęcia: Andrei Ushin
montaż: Andrei Stvolinsky
produkcja: LasTV

Niewątpliwie trudno jest opowiadać o Białorusi po raz kolejny zawiedzionych nadziei. Ekaterinie Kibalczicz udało się uniknąć martyrologicznego tonu, a nawet przekonująco pokazać Białoruś, z której nadzieja bynajmniej się nie ulotniła. Było to możliwe dzięki przyjętej narracyjnej perspektywie – o doświadczeniach ostatniego roku w „Białoruskim marzeniu” opowiada młody człowiek „taki jak my”. Łatwo wczuwamy się w jego mentalność, tak podobną do naszej i tak różną od mentalności białoruskiego reżimu – zarówno prawdziwej, jak i tej oficjalnej, propagandowej. I rzeczywiście wierzymy, że skoro takich jak on jest wielu i skoro trudno sobie wyobrazić, by mogli oni przystosować się do kuriozalnej białoruskiej rzeczywistości, raczej prędzej niż później coś musi się w końcu zmienić. Centralnym punktem tej opowieści są oczywiście wybory prezydenckie 19 grudnia 2010 r. i następujące po nich represje. Przypomnijmy – były to wybory, w których 7 na 9 opozycyjnych kandydatów zostało zatrzymanych, a wielu z nich także dotkliwie pobitych. Biciem i zatrzymaniami siły porządkowe odpowiedziały też na pokojową manifestację w Mińsku (pobitych zostało ponad 700 uczestników), 48 osób zaś znalazło się za kratkami z zarzutami wywoływania masowych społecznych niepokojów, zagrożonymi karami do 15 lat więzienia. „Białoruskie marzenie” oddaje hołd żonom kontrkandydatów Łukaszenki, które nie tylko wspierały swoich mężów, ale i często ponoszą poważne konsekwencje ich politycznych wyborów. Rejestruje także „milczące protesty” na mińskich ulicach już w 2011 r. Organizowane na zasadzie „błyskawicznego tłumu” (flash mob) przy pomocy Internetu i SMSów bardzo niepokoją władze. Nic dziwnego, nasuwają przecież skojarzenia z wydarzeniami w innej części świata, gdzie także nowe media odegrały trudną do przecenienia rolę. (mn)

Ekatarina Kibalchich - Filmografia:
2010 Katynski Syndron
2010 Extraordinary Rendition

Projekcja odbędzie się w niedzielę, 18 grudnia 2011 roku, o godzinie 20:00, w klubie Karuzela (ul. Szajnochy 4, Wrocław).

Link do wydarzenia na facebook'u

www.wolnabialorus.pl
www.klubkaruzela.pl


piątek, 2 grudnia 2011

Szuszkiewicz i Niaklajeu do Radziwiłłów: udział w uroczystości w Nieświeżu w zamian za uwolnienie więźniów politycznych

Przewodniczący Rady Najwyższej Republiki Białorusi XII kadencji Stanisław Szuszkiewicz, były kandydat na prezydenta Uładzimir Niaklajeu oraz hrabia Aleksander Pruszyński zwrócili się do przedstawicieli rodu Radziwiłłów.



W grudniu powinno odbyć się uroczyste otwarcie dwóch wyjątkowych kompleksów muzealnych- mirskiego i nieświeskiego, odnowienie jakich ciągnęło się przez wiele lat. Na uroczystość zostaną zaproszeni liczni goście, wśród których znajdą się również zagraniczni.

We wrześniu 2008 roku w Nieświeżu otworzono pierwszą odrestaurowaną część kompleksu muzealnego- główne wejście, sześć sal, bibliotekę. Spodziewano się, że całkowity zespół zamkowy w Nieświeżu będzie odnowiony jeszcze latem 2010 roku. Nie wyszło. Według nieoficjalnych informacji, uroczyste otwarcie nieświeskiego zespołu zamkowego zaplanowano na grudzień, ale dokładna data nie jest znana. Na 10 grudnia wyznaczono uroczyste otwarcie po odnowieniu zamkowego kompleksu w Mirze. Na miejscu w Mirze oczekuje się przyjazdu prezydenta. Być może, Aleksander Łukaszenka zajedzie do Nieświeża.

Według nieoficjalnych informacji, na główną uroczystość zaproszono potomków rodu Radziwiłłów z Polski.

Hrabia Aleksander Pruszyński
Znam Radziwiłłów, są moimi przyjaciółmi. Oczywiście, dla Aleksandra Łukaszenki byłoby dobrze, żeby tam byli. Siedziałem w więzieniu, byłem pierwszym uwięzionym więźniem politycznym. Wiem, że to nie jest kurort. Musimy zrobić wszystko, aby ludzie nie siedzieli w więzieniach.

Stanisław Szuszkiewicz, który podpisał się pod listem do ordynata Karola Radziwiłła, tak uzasadnia swoją postawę:

Przyjazdowi na uroczystość do dyktatora takiej osoby, jak Radziwiłł, nie jest potrzebne, aby dyktator trzymał w więzieniu więźniów politycznych i wyśmiewał się z nich

Korespondent: Otrzymaliście jakąś odpowiedź, jest jakaś reakcja?

Nie czekamy ani nie prosimy o http://www.blogger.com/img/blank.gifodpowiedź.http://www.blogger.com/img/blank.gif Po prosu zwróciliśmy się, być może, zwróci on uwagę na to, że nasi najlepsi ludzie znajdują się w więzieniu.

Podpisujący się, rozumieją, że nie mogą zabronić Radziwiłłom przyjechania na uroczystość na Białoruś. Do "Księcia-Ordynata Karola i Jego rodziny" zwracają się z prośbą, aby swój przyjazd uzależnili od uwolnienia białoruskich więźniów politycznych.

2 grudnia 2011, 17:30.

Artykuł można przeczytać tutaj.