sobota, 23 kwietnia 2011

Białoruskie tradycje wielkanocne

Jako odskocznię od politycznych problemów Białorusi przedstawiamy dzisiaj tekst z „Naszej Niwy” dotyczący białoruskich tradycji wielkanocnych.

Białoruskie tradycje wielkanocne

Korzeni tradycji przygotowywania kraszanek, paschy, wspólnego świątecznego obiadu, szukać należy w podaniach ludowych.

Najpierw zanoszono do cerkwi, gdzie były święcone, typowe dla świąt wielkanocnych potrawy: ciasta, mięso, słoninę, ser, a także sól. Przede wszystkim zaś jajka, farbowane w cebuli lub korze drzew, co nadawało im czerwonej barwy (robiono także „pisanki” – czyli jajka ozdobione różnymi wzorkami). Jajka, przed poświęceniem, należało trochę obrać, by „uświęcenie” lepiej je „przeszło”.

Istnieje wiele przesądów związanych z Wielkanocą. Deszcz padający w noc wielkanocną zwiastował taką pogodę aż do Święta Trójcy, a co za tym idzie również chłodne lato. Za to spokojna i ciepła pogoda wróżyła podobne lato.

Sobota – Wielka, czerwona, jest ostatnim dniem przed Wielkanocą. W sobotę barwi się jajka, piecze ciasta. W świątyniach święci się kolorowe jajka, ciasta i inne pokarmy. Wiele osób decyduje się nie spać całą noc i zbiera się w cerkwiach lub kościołach na nocnym czuwaniu.

W pierwszy dzień świąt wielkanocnych nie palono w piecach. Myto się w wodzie, do której wkładano barwione na czerwono jajka i przedmioty ze srebra i złota. Stół nakrywa się białym obrusem, przystraja zielonymi roślinami. Na stole stawia się „święcone” – jajka, sól, ciasta, wędlinę. „Świętowanie” rozpoczyna się od poświęconego jajka: dzieli się je na kawałki przeznaczone dla każdego członka rodziny. Stół przy którym spotyka się cała rodzina jest bogato nakryty różnego rodzaju potrawami. Przed rozpoczęciem świątecznego śniadania odczytywano fragment Pisma Świętego. Następnie wszyscy razem czytali modlitwy „Ojcze nasz” i „Chwała Ojcu”, po czym spożywano poświęcone jajko.

W Wielkanoc ochrzczeni rodzice dają swoim dzieciom „wielkanocne gościńce”.

Cechą charakterystyczną białoruskiego folkloru są „wielkanocne pieśni” (валачобныя песні, vałačobnyja piesni). Zwyczaj obchodzenia w Wielkanoc najbliższej okolicy ma swoje źródło w starożytności. Uważano, że odwiedzenie gospodarstwa przez „wielkanocnych pieśniarzy” (Валачобнікі, Vałačobniki) – chłopców i dziewczęta – przynosi społeczności jedność, a wraz z nią powodzenie. Podchodząc pod okna domostw, „vałačobniki” śpiewali pieśni, w których wychwalali gospodarza, gospodynię oraz ich synów i córki. Gospodarze, do których zawitali śpiewacy, szczodrze dzielili się z nimi różnymi przysmakami.

W Wielkanoc szczególnie wyglądano słońca, ponieważ wierzono, że można w nim wówczas ujrzeć zmartwychwstałego Chrystusa. Mówiono również, że słońce tego dnia „skacze z radości”.

Najbardziej lubianą zabawą wielkanocną były „bitki” (біткі). Stukano się świątecznymi jajkami, zwycięzcą okazywała się ta osoba, której jajko przetrwało w całości. Niektórzy szczęśliwcy zdobywali w ten sposób całą czapkę czerwonych jajek. Zdarzali się również żartownisie, którzy zamiast jajka wystawiali do rywalizacji pomalowany, okrągły kamień i w ten sposób wygrywali.

23 kwietnia 2011, 13:42, СГ

Artykuł można przeczytać tutaj

piątek, 22 kwietnia 2011

Proces Niakliajeua i Rymaszeuskiego rozpocznie się 5 maja

Proces sądowy byłych kandydatów na prezydenta Białorusi Uładzimira Niakliajeua i Witala Rymaszeuskiego, a także aktywistów: Nasty Pałażanki, Siarhieja Waźniaka, Andreja Dzmitryjeua i Aleksandra Fiaduty, rozpocznie się 5 maja 2011 roku.

Po akcji protestu, która odbyła się 19 grudnia 2010 roku w Mińsku, władze oskarżyły przedstawicieli opozycji o organizację i przygotowywanie działań naruszających porządek publiczny, lub aktywny udział w wydarzeniu o takim charakterze.

Jak informuje centrum obrony praw człowieka "Wiasna", rozprawa rozpocznie się o godzinie 10:00 w sądzie dzielnicy Frunzeńskiej Mińska.

22 kwietnia 2011, 13:21 (czasu białoruskiego), Radio Svaboda

Artykuł można przeczytać tutaj


czwartek, 21 kwietnia 2011

Frontowca Szulżyckiego (Smorgonie) przesłuchano w sprawie wybuchu

Aktywista Młodzieży BNF od 20 kwietnia przetrzymywany jest na posterunku. Poprzedniej nocy po raz drugi przeprowadzono w jego mieszkaniu rewizję.

Uładzimira Szulżyckiego 20 kwietnia wezwano do smorgońskiego oddziału prokuratury. Aktywista poinformował, że był przesłuchiwany w sprawie wybuchu w mińskim metrze.

Według relacji Szulżyckiego, śledczy zainteresowany był tym co działacz wie o wybuchu, co o ataku mówią ludzie, aczkolwiek najbardziej interesowały go zdjęcia, które Szulżycki zamieścił na swojej stronie w internecie. Na fotografiach Uładzimir Szulżycki pozuje z różnymi rodzajami broni z okresu II wojny światowej.

Chłopak musiał tłumaczyć funkcjonariuszowi, że zdjęcia te pochodzą z okresu, gdy wystąpił w filmie.

Następnie aktywista udał się na milicję, żeby wyjaśnić sprawę broni pneumatycznej, którą dzień wcześniej zakonfiskowali u niego milicjanci.

Później jego telefon już nie odpowiadał.

Rankiem 21 kwietnia matka aktywisty poinformowała, że w nocy w ich mieszkaniu odbyło się powtórne przeszukanie, z tym, że milicjanci pojawili się razem z Uładzimirem Szulżyckim. Skonfiskowali m.in. komputer.

21 kwietnia 2011, 10:50, Radio Svaboda

Artykuł można przeczytać tutaj

sobota, 16 kwietnia 2011

Janukiewicz: absolutnie bezpodstawnie wiąże się atak terrorystyczny z wizerunkiem opozycji

16 kwietnia sejm Partii Białoruski Front Ludowy przyjął uchwałę dotyczącą ataku terrorystycznego do którego doszło 11 kwietnia w miński metrze. W uchwale złożono kondolencje rodzinom ofiar.

Przewodniczący partii BNF Aliaksiej Janukiewicz zauważył, że miniony tydzień przeszedł pod znakiem potwornych wydarzeń:

"Potępiamy kampanię rozpoczętą przez oficjalne środki masowego przekazu, w której absolutnie bezpodstawnie wiąże się wybuch z wizerunkiem opozycji. Praktycznie jawnie stawia się fałszywe oskarżenia wobec przedstawicieli niezależnych środowisk. Potępiamy również naciski na niezależne media, które władza rozpoczęła w związku z wydarzeniami mającymi miejsce po tym ataku."

Ponadto w uchwale wysunięto żądanie uwolnienia wszystkich więźniów politycznych w kraju, a także zaprzestania kampanii oczerniania sił demokratycznych i nacisku na niezależne media.

"Jedynie w wolnym i demokratycznym społeczeństwie, z silnym społeczeństwem obywatelskim, niezależnymi środkami masowej informacji, podstawy dla wewnątrzpaństwowego terroryzmu są skutecznie wyeliminowane. Istnieją bowiem instytucje społeczne, które stanowią mocną obronę przed przejawami wewnętrznego ekstremizmu i agresji".

16 kwietnia 2011, 18:08, Aleś Daszczynski

Artykuł można przeczytać tutaj

piątek, 15 kwietnia 2011

Sprawy karne Niakliajeua, Sannikaua, Rymaszeuskiego, Kirkiewicza i Winahradaua zostały skierowane do sądu

Trzy nowe sprawy karne skierowane przeciwko uczestnikom wydarzeń 19 grudnia zostały przekazane do mińskiego sądu miejskiego. Tam też podjęte zostaną decyzje w którym z sądów rejonowych odbędą się procesy.

W pierwszej sprawie karnej oskarżeni zostali Uładzimir Chamiczenka, Dzmitryj Drozd, Aleś Kirkiewicz, Andrej Pratasenia i Paweł Winahradau. Pierwszym czterem oskarżonym postawiono zarzuty z art. 293 KK o masowych zamieszkach. Paweł Winahradau dodatkowo oskarżony został o zniewagę symboli narodowych (spalił portret Łukaszenki).

W drugiej sprawie karnej oskarżonym jest były kandydat na prezydenta Białorusi Andrej Sannikau, a także Ilja Wasilewicz, Aleh Hnedczyk, Fiodar Mirzajanau, Uładzimir Jaromienka. Sannikauowi zarzuca się organizację zamieszek, kolejnym osobom - udział w nich.

I w końcu trzecia sprawa karna - oskarżonymi są Uładzimir Niakliajeu, Andrej Dzmitryjeu, Aleksander Fiaduta, Nasta Pałażanka, Wital Rymaszeuski i Siarhiej Waźniak. Osobom tym zarzuca się działania naruszające porządek publiczny. Ponadto Siarhiej Waźniak sądzony będzie również za składanie fałszywych zeznań.

15 kwietnia 2011, 17:23, ЗП

Artykuł można przeczytać tutaj

czwartek, 14 kwietnia 2011

Hulak: "Władza nie powinna stosować niezgodnych z prawem metod"

Zapowiedziane przez Aleksandra Łukaszenkę po ataku bombowym w Mińsku przesłuchanie opozycyjnych polityków jest niezgodne z prawem - uważa przewodniczący Białoruskiego Komitetu Helsińskiego Aleh Hulak:

"Wyznaczanie zadań dla organów prowadzących śledztwo nie należy do kompetencji prezydenta. Należy zabronić białoruskim władzom prowadzenia takiej praktyki. Od tego są specjalne służby. Dziwnie wygląda również fakt, że można przedstawiać wersję o zaangażowaniu w wybuch opozycji, a wersję w której podejrzewa się o to władzę już nie. To dziwne podejście."

Według Aleha Hulaka, w państwowych mediach rozpoczęła się prawdziwa kampania propagandowa. Wyraża również zdziwienie faktem, że w państwowych środkach masowego przekazu, nie mówi się nic o wyrazach współczucia płynących z krajów Unii Europejskiej, zachodnich ambasad, Rady Europy a zauważa jedynie kondolencje wysyłane przez politycznych przyjaciół białoruskich władz.

Po mińskiej tragedii władze mogły by być bardziej umiarkowane w stosunku do swoich politycznych oponentów:

"Chciałoby się zobaczyć prawdziwą jedność, a nie histerię i słowa o piątej kolumnie... teraz najważniejsze jest przeprowadzenie śledztwa, publicznego, w graniach prawa, pokazanie białoruskiemu społeczeństwu, w jawnym procesie, kto tak naprawdę jest winien".

Fakt, że władza już teraz mówi, że sprawa jest rozwikłana, nasuwa pytania, ponieważ analogiczne oświadczenia pojawiały się już po wybuchach w 2005 i 2008 roku - zaznaczył Hulak i zaapelował do władz o to by działały w ramach procedur przewidzianych przez prawo.

14 kwietnia 2011, 12:37, Waler Kalinouski

Artykuł można przeczytać tutaj

wtorek, 12 kwietnia 2011

MIESZKAŃCY MIŃSKA UPAMIĘTNIAJĄ OFIARY WYBUCHU W METRZE

Wieczorem 11 kwietnia mieszkańcy skierowali się na plac Październikowy (Kastrycznickaja Płoszcza), aby zapalić znicze i złożyć kwiaty upamietniające ofiary wybuchu na stacji metra, jaki wydarzył się parę godzin wcześniej.




12 kwietnia 2011, 02:44.
Zdjęcia pochodzą z portalu Svaboda

Po wybuchu w Mińsku: Kto jest winny?

Sądząc z relacji naocznych świadków wydarzeń oraz pierwszych oficjalnych komunikatów, wybuch na stacji metra "Kastrycznickaja" ["Październikowa"], to najbardziej krwawy atak do którego doszło za rządów obecnej władzy.

W lipcu 2008 roku w Mińsku, podczas koncertu z okazji Dnia Niezależności, wybuch ładunku domowej roboty, zranił ok. 50 osób, większość z nich odniosło jedynie lekkie obrażenia.

We wrześniu 2005 roku w Witebsku, w przeciągu tygodnia, doszło do dwóch wybuchów amatorskich ładunków. Obrażenia odniosło ok. 50 osób, w tym kilka zostało ciężko rannych.

Pomimo, że w obydwu wcześniejszych przypadkach, śledztwa w sprawie wybuchów otrzymały wysoką rangę (zostały objęte tzw. kontrolą prezydencką), to do dnia dzisiejszego pozostały niewyjaśnione.

Jak będzie ze znalezieniem winnych wybuchu na "Kastrycznickiej"?

Czy będzie to jedynie powód do masowych i w pewnym sensie pokazowych "czynności śledczych", w trakcie których tysiące lub nawet dziesiątki tysięcy osób znowu będą musiały się tłumaczyć gdzie byli i co robili w momencie wybuchu? Czy znów będą namierzać numery telefonów komórkowych tych osób, które w czasie wybuchu znajdowały się na stacji lub w jej pobliżu, tak jak się to działo po 19 grudnia 2010 roku? Czy znów będą pobierać odciski palców? Nie zebrali jeszcze odcisków z palców u stóp.

Jest mało prawdopodobnym by ludzie tym razem uwierzyli w takie "czynności śledcze".

Wydaje się, że tym razem, pod znakiem zapytania stoi nie tylko prestiż śledczych KGB czy Prokuratury Generalnej.

Nie da się nie zauważyć, że stacja "Kastycznickaja" znajduje się, niedalej jak 150 metrów od budynku, w którym urzęduje ten od kogo, jeżeli mu wierzyć na słowo, zależy spokój w kraju, nie tylko polityczny.

W państwie, w którym już dawno stracono rachubę ilu milicjantów, funkcjonariuszy KGB, informatorów przypada na jednego mieszkańca, nieuchronnie należy postawić pytanie - na co w tym czasie patrzyło to nigdy nie zasypiające, państwowe oko?

I nieuchronnie pojawia się kolejne, mocne, pytanie - dla kogo faktycznie wygodny był ten wybuch?

To pewne, że pojawi się ktoś kto wsakże palcem na wymieniony wyżej urząd. Czytając komentarze w internecie - już wskazuje.

A nie w internecie - należy znaleźć i pokazać ludziom prawdziwego winnego.

To uczynić jest trudniej, niż odkryć zamach stanu, kierowany przez ciemne siły zza wzgórza.

11 kwietnia 2011, 20:52, Blog Jana Maksimiuka

Artykuł można przeczytać tutaj



piątek, 8 kwietnia 2011

Aleksandra Fiadutę wypuszczono z więzienia

Wieczorem, 8 kwietnia, z więzienia KGB wypuszczono działacza politycznego, koordynatora kampanii "Mów prawdę!" Aleksandra Fiadutę.

Aktywista został aresztowany w nocy 20 grudnia 2010 roku. Od tamtej pory Aleksander Fiaduta przebywał w areszcie śledczym KGB. Dzisiaj, po podpisaniu oświadczenia o nieopuszczaniu kraju, został wypuszczony.

Żona więźnia politycznego Maryna mówi, że mąż sporo schudł, oraz zapuścił wąsy. Fiaduta poprosił o dwa dni spokoju, żeby mógł dojść do siebie. Potem odpowie na wszystkie pytania.

Niedawno zmieniono akt oskarżenia, który został przedstawiony Aleksandrowi Fiaducie. Jego czyn został zakwalifikowany jako "działania, które naruszały porządek publiczny".

8 kwietnia 2011, 20:16, ЗП

Artykuł można przeczytać tutaj

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Zmiana kwalifikacji czynu Chalip, Sewiaryńca, Bandarenki i Marcaleua

Nastąpiły zmiany w kwalifikacji czynu, jakiego według aktu oskarżenia dopuścili się żona byłego kandydata na prezydenta Białorusi Andreja Sannikaua Iryna Chalip, jeden z przywódców partii Białoruska Chrześcijańska Demokracja Paweł Sewiaryniec, aktywista sztabu wyborczego Sannikaua Źmicer Bandarenka oraz działacz opozycji Siarhiej Marcaleu. Ich oskarżenie ma związek z wydarzeniami do których doszło 19 grudnia 2010 w Mińsku.

Według informacji przekazanej przez rzecznika prasowego białoruskiego MSW, nastąpiło przekwalifikowanie czynów dokonanych przez te osoby z artykułu mówiącego o "masowych zamieszkach" (art.293 KK) na "organizowanie oraz przygotowywanie działań, które naruszają porządek publiczny, lub aktywny udział w nich" (art. 342, cz.1). Kary przewidziane w tym artykule są znacznie łagodniejsze niż te, które groziły wcześniej oskarżonym z art. 293.

"Śledztwo wykazało, że działania tych osób nastawione były na propagowanie oraz włączanie obywateli białoruskich do brania świadomego udziału w wydarzeniach o charakterze masowym, które naruszały porządek publiczny, oraz wymagały interwencji ze strony organów bezpieczeństwa" - Podkreślali przedstawiciele MSW.

Ponadto Chalip, Bandarenka, Marcaleu i Sewiaryniec, w myśl wniosków ze śledztwa, winni są również stworzenia sztucznej podstawy "dla reakcji krajów Unii Europejskiej i USA, które to państwa podjęły kroki zmierzające do wprowadzenia sankcji jako metody ekonomicznego i politycznego nacisku na oficjalne władze Białorusi".

"Tym samym postępowanie oskarżonych zostało już zakwalifikowane prawnie. W najbliższym czasie oskarżeni, przy udziale adwokatów, zapoznają się z aktami spraw, które następnie zostaną przekazane przez organy prokuratury do sądu" - zawiadamia MSW.

4 kwietnia 2011, 15:59, Radio Svaboda

Artykuł można przeczytać tutaj

piątek, 1 kwietnia 2011

Ojciec Natalli Radziny: Według KGB, córka wysiadła z pociągu w Łunińcu

Według Waliancina Radzina, który jest ojcem redaktorki portalu "Karta'97", jego córka Natallia, wyjechała z Białorusi. "Rano zadzwonił do nas nieznajomy człowiek i powiedział, że Natallia jest już za granicą. Gdzie dokładnie się znajduje, nie powiedział. Z nią samą nie rozmawialiśmy" - powiedział korespondentowi "Svabody" Waliancin Radzin.

Ojciec dziennikarki powiedział również, że KGB rozpoczęło poszukiwania jego córki już 31 marca wieczorem. "Zadzwonili i pytali gdzie ona jest, czym pojechała. Powiedzieliśmy, że żona odprowadziła ją na pociąg relacji "Brześć - Mińsk" i więcej jej nie widzieliśmy. Odpowiedzieli, że sprawdzili ten wagon, którym ona jechała i dowiedzieli się, że wysiadła w Łunińcu, skąd nie wróciła".

Matka dziennikarki, Nadzeja Radzina, uważa, że Natallia, "zdecydowała się uniknąć losu tych, którzy już otrzymali wyjątkowo surowe kary za wydarzenia 19 grudnia".

Redaktorka portalu "Karta'97", Natallia Radzina, jest oskarżona o udział w masowych zamieszkach 19 grudnia 2010 roku, a także o ich organizację. Na mocy aktu oskarżenia dziennikarce grozi do 15 lat więzienia. 31 marca Radzina miała stawić się na przesłuchaniu w KGB. W przededniu tej rozmowy redaktorka nie wykluczała, że zostanie jej przedstawiony końcowy akt oskarżenia. O swoim zamiarze opuszczenia kraju Radzina nic nie wspominała.

Nie udało się uzyskać komentarza przedstawicieli KGB w sprawie Natalli Radziny, ponieważ telefon centrum prasowego KGB nie odpowiada.

1 kwietnia 2011, 15:16, Radio Svaboda

Artykuł można przeczytać tutaj


Siarhiej Kawalienka skazany na kolejne 15 dni aresztu

Witebski aktywista konserwatywno-chrześcijańskiej partii BNF Siarhiej Kawalienka na wolności przebywał tylko przez 5 minut. Gdy po 7 dniach aresztu aktywista wyszedł z więzienia, został ponownie zatrzymany przez milicję.

Na witebskim posterunku pierwszomajowym stworzony został protokół na mocy którego Siarhiej Kawalienka skazany został na dodatkowe 15 dni aresztu.

Informację o przedłużeniu aresztu dla działacza przekazała jego żona Alena Kawalienka, która gdy nie doczekała się powrotu męża do domu, rozpoczęła jego poszukiwania.

Poprzednia kara więzienia została Kawalience zasądzona 25 marca - za to, że pojawił się w centrum Witebska z trzema biało-czerwono-białymi flagami. Sąd dzielnicy kolejowej uznał wówczas aktywistę za winnego organizacji nielegalnej pikiety oraz drobnego chuligaństwa (rzekomo, podczas zatrzymania używał on niecenzuralnych wyrażeń).

Przez cały tydzień spędzony w więzieniu, Kawalienka prowadził głodówkę na znak protestu przeciwko niesprawiedliwemu, jego zdaniem, wyrokowi sądu. Czy będzie prowadził strajk głodowy również w trakcie odbywania nowej kary, nie wiadomo.

Incydent, który miał miejsce 24 marca, zakwalifikowany jako drobne chuligaństwo, został potraktowany jako naruszenie reżimu odbywania poprzednio nałożonej kary. Aktywista do dnia dzisiejszego odbywa karę tzw. "chemii domowej" [dosłowne tłumaczenie], czyli trzech lat ograniczenia wolności bez umieszczania w zakładzie resocjalizacyjnym. Wyrok ten Kawalienka otrzymał po tym jak rozwiesił biało-czerwono-białą flagę na noworocznej choince, 7 stycznia 2010 roku. Sąd wówczas uznał go za winnego stawiania oporu milicjantom, którzy dokonywali jego zatrzymania, oraz zniszenia mienia państwowego.

1 kwietnia 2011, 19:08, Radio Svaboda

Artykuł można przeczytać tutaj