Dzisiaj przedostatni dzień kampanii wyborczej kandydatów na prezydenta Białorusi. Pretendenci na najwyższe stanowisko kontynują swoje przedwyborcze podróże, przemawiają na spotkaniach wyborców, spotykają się z dziennikarzami białoruskich i niezależnych mediów, występują z politycznymi oświadczeniami. Główną treścią tych oświadczeń jest nawołanie do przyjścia na plac Październikowy 19 grudnia nalegać na się nowe wolne wybory bez udziału Łukaszenki.
Uładzimir Niaklajeu na swoją ostatnią przedwyborczą podróż zdecydował się na rodzinne miasteczko Krewa:
"Tam są groby moich rodziców, moich dziadków, tam jest cerkiew, w której zostałem ochrzszony i gdzie, daj Bóg jeszcze nieprędko, zostanę pochowany. Tam są wszyscy krewni w Krewi. Dlatego tam jadę."
Uładzimir Niaklajeu powiedział, że już teraz nie ma powodów, aby zaakceptować wyniki teraźniejszych wyborów i nawołuje rodaków, by 19 grudnia protestowali na placu Październikowym w Mińsku. Podczas wczorajszego mityngu w Mińsku Uładzimir Niaklajeu wystąpił z hasłem: "Nowe wybory- bez Łukaszenki!".
"To nie jest mój pomysł, wynikł z logiki wydarzeń. Nikt nie może zaakceptować tego, co się teraz dzieje, tego jak prześladują ludzi na tych, jak i na poprzednich wyborach, przy tym, że na tych nie ma równouprawnienie pretendentów."
Kolejny opozycyjny kandydat, Andrej Sannikau, opowiedział się za Niaklajeuem:
"Rzeczywiście, potrzebne są nam uczciwe, demokratyczne wybory. A one mogą odbyć się- jak pokazała ta kampania- tylko bez Łukaszenki i Jarmoszyny."
Takie wybory będą realne, jeżeli tego potrzebuje naród- jest przekonany Sannikau, a pierwszy głos zostanie zabrany na Placu 19 grudnia.
Kandydat na prezydenta Jarosław Romańczuk dzisiaj na konferencji prasowej wystąpił z podobnym oświadczeniem. Według niego "społeczeństwo Białorusi jest teraz pozbawione wolnych wyborów, zmieniły się tylko dekoracje, a sedno fałszerstwa wyborów białoruskich pozostało takie samo."
"Sądzę, że wyjściem z tej sytuacji, jaka zaistaniała jest przeprowadzenie uczciwych wyborów parlamentarnych i prezydenckich na wiosnę, kiedy będzie osiągnięty konsensus i zrozumienie, że kraj znajduję się w impasie politycznym."
Według Romańczuka, który odniósł się do wyników badań Agencji Skutecznej Komunikacji "Inside" na Łukaszenkę gotowych jest zagłosować 39% wyborców, tyleż samo na Romańczuka, Sannikaua i Niaklajeua razem wziętych. Tak więc- w pierwszej turze nie może być zwycięscy. Równowaga sił w państwie na czas kampanii zmieniła się, ale trzeba domagać się jej legalizacji poprzez wolne wybory bez naruszenia i fałszerstw, jak powiedział Romańczuk.
Kandydat z BChD Wital Romańczuk sądzi, że domaganie się wolnych wyborów to tylko zadanie-minimum:
"Ja bym przedwcześnie na miejscu innych kandydatów nie nie doceniał możliwości narodu białoruskiego. Możliwe, że władza zmieni się już 20-ego. Ale co do zadań-minimum jestem przekonany, że potrzeba będzie nowych, wolnych wyborów."
Mikałaj Statkiewicz gorąco popiera nawołania kolegów. Aby to osiągnąć najpierw trzeba Białorusinom przyjść na Plac, mówi:
"Nie lubię przepowiadać, ale dla mnie jest już oczywiste, że na Placu będzie wyjątkowa liczba Białorusinów, którzy wyjdą na ulicę jednocześnie, a nie poprzez nakaz. Ludzi będzie znacznie więcej niż w 2006 roku. I uda się nam coś osiągnąć, zamiast stania i słuchania pieśni. Jeśli ludzie przyjdą, to coś zrobimy, a tym, którzy będą nas powstrzymywać- nie pozwolimy na to, by to robili."
17 grudnia 2010, 16:16, Radio Svaboda.
Artykuł można przeczytać tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz