wtorek, 30 listopada 2010

Statkiewicz do Łukaszenki: oddaj, coś skradł!

Wystąpienie Mikałaja Statkiewicza było emocjonalne. Jednoznacznie można go docenić za odwagę. Kandydat zwracał się do Łukaszenki na ty i zażądał przeprowadzenia uczciwych wyborów.

Zaczął przemawiać po rosyjsku. Znowu powtórzył swoją biografię. Podkreślił, że reprezentuje socjaldemokratów.

Twierdzi, że posiada program, jak uratować gospodarkę i co zrobić z innymi branżami. Przyznał, że inni kandydaci mają dobre programy. Przypomniał, że jutro media wydrukują jego program.

"Jak coś można obiecać, jeśli nie ma wyborów? Jest farsa. Jeśli da radę, proszę, nie bierzcie udziału w przedterminowym głosowaniu. Głosujcie 19 grudnia, aby nie zagłosowali za was. Można wziąć udział w ulicznych akcjach opozycji"- powiedział Statkiewicz.

Powiedział, że to kłamstwo, że na akcji 24 listopada było 150 osób i pokazał zdjęcia: "Patrzcie, były tysiące ludzi. Telewizja białoruska korzysta z okazji, aby wam mydlić oczy. Całkowite bezprawie. Dlaczego oni tak kurczowo trzymają się władzy? Odpowiedź jest prosta: pieniądzę. Najlepsze i najdroższe samochody, wille nie mają biznesmeni, a urzędnicy przy swoich niewielkich zarobkach."- mówi Statkiewicz.

Kandydat powiedział, że firmy kradną dotacje państwowe. Jako przykład przytoczył miasteczka rolne, które budują za mniejsze pieniądzę niż zapisano w dokumentach.

Jeżeli chodzi o drogie mieszkania, to dlatego, że nie ma konkurencji. "Byliśmy okradzeni. Czasem ich usadzają, bo się nie dzielą."

Obalił mit o złych urzędnikach i dobrym caru. Wiecie, jak odbywają się takie spotkania, w telewizji on krytykuje, a potem zamykają drzwi i mówi: "Musimy tych frajerów ucieszyć." 

Opowiedział o wsiach potiomkinowskich* z zółtymi płotami, które tak się podobają zagranicznym.

"Kim byli Adam i Ewa? Oczywiście,że Białorusinami! Nadzy, bosi, jedno jabłko na dwóch, ale krzyczeli, że my w raju, my w raju"
- opowiedział anegdotę.

"W telewizji każdego dnia jest chamstwo, kłamstwo, wytykanie"- nie uspokaja się kanydat.

Znowu pojawiło się przejście na język białoruski. Odbyło się to po zacytowaniu wiersza Wiktara Szalkiewicza "Chamska władza".

Statkiewicz przyznał, że na poczatku Łukaszenka robił dobre posunięcia, ale teraz nie odbywają się żadne modernizacje i reformy. Straszył, że Białorusini mogą nie wydostać się z dziury zadłużenia, jeśli dalej będą zaciągać kredyty. 

"Podczas każdych wyborów obecny przywódca osadza mnie w więzieniu. Czyżbym był takim strasznym człowiekiem?"

"Sasza, złaź z dachu- nie psuj gontu!"- wezwał Łukaszenkę. Statkiewicz zaprosił osoby na Plac 19 grudnia. 

"Marchewkę pokazali. Oczy zaświecili i do przodu"- komentuje pragnienie Łukaszenki o zajęciu miejsca w Kremlu. Mówił wtedy o masowych demonstracjach. A Łukaszenka tydzień siedział w bunkrze w Astraszyckim Haradku.

Na zakończenie przemowy Statkiewicz zwrócił się wprost do Łukaszenki. Przy czym rozmawiał z nim swoim własnym językiem- w stylu, w jakim zwraca się zwyczajowo do opozycji. 

"Wiem, że mnie teraz oglądasz. Biorę udział w tej teatralnej iluzji, aby powstrzymać twoje czary-mary z urnami. Zostałeś wybrany poprzez uczciwe wybory. Oddaj nam, coś skradł. Oddaj wolne wybory. Czego się boisz? Obiecuję ci 25% i udział w drugiej turze. Wygrasz, to będziesz rządzić. Przegrasz, to odejdziesz na emeryturę- o ile nie będzie dowodów, że dałeś nakaz unicestwienia  Hanczara i Zacharenki"- emocyjnie zakończył swój występ Statkiewicz.

Po tym transmisja została przerwana. 

*określenie, pochodzące od gubernatora Nowej Rosji Grigorija Potiomkina, używane w odniesieniu do falsyfikacji, oszustwa, mającego na celu wywarcia dobrego wrażenia ukrywając prawdziwą naturę sytuacji (wikipedia)

30 listopada 2010, 20:17, Nasza Niwa.

Artykuł można przeczytać tutaj.

Moskwa jest pewna, że Łukaszenka powróci do kursu prorosyjskiego

Zeszłego tygodniu w Rosji dość słabo komentowano kampanię prezydencką na Białorusi. Swą postawę do wyborów znowu wyraził Dmitrij Miedwiediew, a jednocześnie Kreml zakazał swoim urzędnikom kontaktowania się z Aleksandrem Łukaszenką. Zarazem politycy rosyjscy uważają, że Aleksander Łukaszenka nie ma alternatywy dla wschodniego wektora polityki, ponieważ cytując jednego z ich: „wszystko, co może dać mu Zachód to kamera Miłoszewicza”.

Tym razem Dmitrij Miedwiediew użył Twittera, żeby wypowiedzieć się na temat wyborów na Białorusi. Lakoniczny komentarz nie zawierał żadnych wielkich sensacji. Miedwiediew powiedział, że poważnie odnosi się do białoruskich wyborów, ale jednocześnie odesłał do swego wideoblogu z 3 października, w którym w bardzo krytyczny sposób wypowiadał się o władzach białoruskich.

Jest to akurat ten przypadek, kiedy działania publiczne są o wiele mniej wyraziste niż niepubliczne. A mianowicie - tydzień temu po cichu zakazano urzędnikom rosyjskim spotykać się z Aleksandrem Łukaszenką. Z tego powodu prezydenta białoruskiego podczas swej wizyty w Mińsku zignorował minister spraw zagranicznych Rosji Sierhej Ławrow. Poseł rosyjskiej Dumy Państwowej Konstantin Zatulin nazwał ten zakaz całkowicie logicznym. Zadeklarował:  

„Ławrowowi było by niewygodnie, jeśli by go postawiono przed koniecznością słuchania krytyki swego kierownictwa ze strony Łukaszenki bez możliwości jakiejkolwiek odpowiedzi na to.”

Tak więc kierownictwo Rosji uświadamia, że każde spotkanie z urzędnikami rosyjskimi daje prezydentowi Białorusi szansę upubliczniać swoją pozycję w dwustronnych dyskusjach i przez to nabierać dodatkowej popularności podczas kampanii wyborczej. Według prasy rosyjskiej, zakaz kontaktów urzędników z liderem Białorusi będzie działał co najmniej do 19 grudnia.

Ale fakt, że takie kontakty odnowią się też nie podlega wątpliwości. W Rosji, zdaje się, są pewni tego, że z czasem Aleksander Łukaszenka jednak powróci do kursu prorosyjskiego w swojej polityce zagranicznej. Ekonomista i publicysta Michał Dzialahin w zeszłym tygodniu napisał artykuł, w którym zapewnia:

„Przy wszystkich eskapadach, prezydent Łykaszenka rozumie – wszystko, co może dać mu Zachód to kamera Miłoszewicza. Zarówno jak i Husajn, był on przez pewien czas przyjacielem USA, ale demokracje zachodnie, nie chcąc walczyć jedna z drugą, muszą wrogów spoza granic swojego kręgu poświęcać, jak tylko zaistnieje taka potrzeba”.

Obserwując kampanię przedwyborczą, prasa rosyjska podkresla, że władze białoruskie dość skutecznie próbują stworzyć przynajmniej iluzję jej demokratyzacji. Ten sam Michał Dzialihin zauważa, że te wybory "ku wstydowi naszych agitatorów i propagandystów już wyglądają bardziej demokratycznie niż rosyjskie, a przynajmniej jeżeli chodzi o  swobodę rejestracji kandydatów.”

Sam fakt, że Aleksander Łukaszenka postanowił nie stwarzać przeszkód dla rejestracji kandydatów opozycji, obserwatorzy rosyjscy zaliczają do jego plusów. Portal Regnum w artykule dotyczącym wyborów białoruskich zaznacza, że „dla większości kandydatów, którzy nie mają ani finansowych, ani ludzkich zasobów, aby nadal uczestniczyć w kampanii, rejestracja stała się przyjemną niespodzianką w wyniku której zniknęła dodatkowa możliwość mówienia o dyskryminacji ze strony reżimu”.

„Niezawisimaja gazeta” zaznacza, że część kandydatów opozycji pojawiając się przed kamerami, dyskryminuje sama siebie – jako przykład przywodzi się siedmiominutowy występ Dźmitryja Wusa. Z tego powodu politolodzy i dziennikarze rosyjscy nie oczekują jakichś zbyt głośnych sensacji dotyczących organizatorów niesankcjowanej akcji na placu Październikowym – słowem CKW ograniczy się z uwagami kierowanymi do niektórych kandydatów na prezydenta, żeby tylko ich ilość się nie zmniejszyła.

Jak zaznacza autor artykułu na portalu Regnum: „obecnie dla Łukaszenki najważniejszym jest zachowanie jak największej ilości pretendentów, żeby wybory wyglądały na demokratyczne. W ideale mógłby on zaryzykować i przeprowadzić całkowicie przejrzyste wybory, składające się z dwóch tur, po czym ich legalność nie wywołałaby żadnych wątpliwości”. Jednak dalej podkreśla autor: „Łukaszenka nie zgodzi się na taką awanturę, bo trzeba by było zrezygnować z własnych ambicji oraz przyznać, że wspiera go niecałkowita większość Białorusinów, poza tym ciężko jest prognozować, jakie działania w tej sytuacji podejmie nomenklatura.”

29 listopada 2010, 11:18, Віктар Дзятліковіч, Radio Svaboda.

Artykuł można przeczytać tutaj.

Debata "Białoruś 2010: Wybory bez wyboru?"

Bardzo serdecznie zapraszamy na debatę Białoruś 2010: wybory bez wyboru?, która została zorganizowana przez Inicjatywę Wolna Białoruś, a nad którą nasz blog objął patronat.

Spotkanie ma na celu omówienie najważniejszych zagadnień związanych z wyborami prezydenckimi na Białorusi, które odbędą się 19 grudnia 2010 r. Prelegenci przedstawią szerokie tło polityczne, społeczne i ekonomiczne oraz spróbują nakreślić przyszłe scenariusze dla Białorusi, relacji z państwami UE oraz Federacją Rosyjską.

Uczestnikami debaty będą:

Iryna Widanawa – redaktorka 34mag, lifestylowego magazynu wydawanego na Białorusi, koordynatorka internetowego monitoringu kampanii wyborczej na Białorusi www.electby.org

Anna Dyner – analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, ekspertka zajmująca się polityką wewnętrzną i zagraniczną Białorusi

Marek Migalski –
deputowany do Parlamentu Europejskiego zaangażowany w rozwój relacji pomiędzy Unią Europejską a państwami Partnerstwa Wschodniego, doktor nauk politycznych

Siarhiej Mackiewicz – reprezentant Forum Obywatelskiego Partnerstwa Wschodniego, przewodniczący Zgromadzenia NGOsów Białorusi

Zapraszamy:

3 grudnia 2010, piątek

godzina 18:00 

Sala konferencyjna Pracowni Badań Społecznych „Stocznia”

ul. Bracka 20a, Warszawa



Białoruś: trudna droga do demokracji

29 listopada 2010 we Wrocławiu odbyła się konferencja "Białoruś: trudna droga do demokracji" zorganizowana przez Ruch "O wolność" Aleksandra Milinkiewicza oraz Kolegium Europy Wschdniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego

Swoje referaty wygłosili zarówno goście z Białorusi jak i  z Polski, a parę słów od Republiki Czeskiej dodał konsul generalny.

Podczas całego, konferencyjnego dnia, poruszone zostały następujące tematy:

  • Kandydaci prorosyjscy w wyborach prezydenckich 2010 roku (j.białoruski)
  • Białoruski model ekonomiczny (j.rosyjski)
  • Białoruś między Rosją a Europą (j.białoruski)
  • Prawa człowieka na Białorusi w roku 2010 (j.białoruski)
  • Główne podziały i tendencje w środowisku opozycji białoruskiej (j.białoruski)
  • Wewnętrzne podziały w obozie reżimowym (j.białoruski)
  • "Partnerstwo wschodnie" a opozycja białoruska (j.białoruski)
  • O zasadzie, o potrzebie i sposobie kształcenia białoruskich kadr (j.polski)
  • Polskie doświadczenia odbudowy demokracji i Białoruska przyszłość (j.polski)

A oto krótka foto-relacja z wydarzenia (oczywiście z góry przepraszamy za jakość zdjęć :))


kierownik naukowy konferencji prof. Mikołaj Iwanow



Walery Bułhakau - redaktor naczelny pisma "Arche"



Jacek Protasiewicz - przewodniczący delegacji PE ds. Białorusi



Leonid Złotnikau - ekonomista



Inna Kulej - przewodnicząca komitetu obrony represjonowanych



Andrej Lachowicz - politolog, dyrektor Centrum Edukacji Politycznej w Mińsku



Jan Malicki - dyrektor Studium Europy Wschodniej UW; KEW



Paweł Skrzywanek



Aleksandr Lahvinets - politolog, doradca przewodniczącego Ruchu "O Wolność"



Aleksandr Milinkiewicz - przewodniczący Ruchu "O Wolność"


niedziela, 28 listopada 2010

Program Łukaszenki: wzbogacenie się i wolność

Autorytarny przywódca wychodzi po raz czwarty z obietnicami wzrostu dobrobytu. "W kraju będzie wprowadzona zasada: dozwolone jest wszystko, co nie jest wyraźnie zabronione." Ani słowa o intergracji z Rosją.
Gazety państwowe  27 listopada opublikowały przedwyborczy program Aleksandra Łukaszenki. Tym sposobem, Łukaszenka okazał się pierwszym, któremu poświęciły swoje strony.

Obecny prezydent wymienia w nim to, co "zrobiliśmy":

  • stworzyliśmy państwo, które zajmuje na poziomie rozwoju ludzkiego potencjału 61 miejsce z nieomal 200 państw świata.

  • obroniliśmy państwo od kradzieży.

  • wytrwaliśmy w sytuacji kryzysu światowego.

  • wyratowaliśmy wioskę i zabezpieczyliśmy bezpieczeństwo żywnościowe kraju.

  • zapewniliśmy pełne zatrudnienie.

  • wybudowaliśmy dzisiątki milionów kwadratowych metrów powieszchni mieszkalnej.

  • zdecydowanie polepszyliśmy zaawansowanie opieki zdrowotnej i edukację.

  • zapewniliśmy lepszy byt.




  • W ciągu najbliższych pięciu lat "Białoruś powinna stać się jednym z 50 krajów świata z najwyższym wskaźniekiem rozwoju potencjału ludzkiego" zaznacza w programie.

    Aby to osiągnąć kandydat Łukaszenka stawia sobie za cel:

  • wzmocnić naród. "Każda rodzina, w której jest czwórka lub więcej dzieci, na koszt państwa otrzyma mieszkanie. Rodzinom z trójką dzieci zostanie zwrócone 75 procent kosztów zakupu mieszkania."

  • stać się zamożniejszymi. "Kosztem wzrostu gospodarki będzie zapewnienie dalszego wzrostu wynagrodzeń, emerytur, stypendiów, ich pełnej i termonowej wypłaty."

  • wzmocnienie opieki socjalnej. "Każdemu będzie zagwarantowane miejsce pracy. Państwo pomoże każdemu, kto potrzebuje pomocy."

  • zapewnienie światowej klasy poziomu obsługi medycznej. "Wszystkie kliniki i szpitale w kraju będą w pełni obsługiwane przez profesjonalistów, kolejki pójdą w niepamięć."

  • wybudowa 10 mln. metrów kw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych rocznie. "Nim nie minie pięć lat na kązdego mieszkańca Białorusi będzie przypadać nie mniej jak 28 metrów kw. powieszchni mieszkalnej. Poziom dochodów powinien pozwolić rodzinom nabyć właśne mieszkanie średnio w przeciągu pięciu lat."

  • umocnienie waluty krajowej. "Będzie zapewniona stabilność kursu rubla białoruskiego, absolutne bezpieczeństwo depozytów detalicznych, dostępność kredytów bankowych."

  • stworzenie nowego wizerunku gospodarki białoruskiej. "W ciągu najbliższych pięciu lat w kraju będzie zrealizowanych nie mniej jak 100 potężnych inwestycji. Pojawią się nowe gałęzie: kosmiczna, nano- i biotechnologiczna, alternatywnych źródeł energii i inne. Rolnictwo stanie się rentownym agrobiznesem. Eksport żywności wzrośnie ponad dwukrotnie- do 7 miliardów dolarów rocznie."

  • zapewnienie pełnej wolności inicjatywy."Przejdziemy z gospodarki dyrektyw do gospodarki inicjatyw. Będą chronione prawa dyrektora przed ryzykiem biznesowym. Zwiększenie roli przedsiębiorstw. Obniżka podatków. Radyklane uproszczenie sprawozdawczości i procedur administracyjnych. W kraju będzie wdrożona zasada: dozwolone jest wszystko, co nie jest wyraźnie zabronione."

  • dokonanie przełomu w informatyzacji. "Technologia informacyjna obejmie wszystkie obszary działalności. Pojawi się u nas pełnoprawna administracja elektroniczna. Wszystkie podstawowe usługi będzie można załatwić za pośrednictwem internetu. Uwolnimy człowieka od chodzenia po biurach i biurokracji. Internet dorówna jakością i cenami krajom rozwiniętym."

  • umocnienie roli młodego pokolenia. "Stworzymy nowe zachęty do realizacji ich inicjatyw i rozwoju zawodwego. Zasilimy młodzieżą kierownicze kadry oraz personel urzędów i firm"

  • poprawa funkcjonowania władzy. "Gwarantowana otwartość organów rządowych dla ludzi i inicjatyw obywatelskich. Wzmocnienie roli organizacji pozarządowych i samorządów lokalnych w życiu państwa. Będziemy prowadzić bezlitosną walkę z korupcją i przyczynami, które ją powodują."

  • zachowanie pokoju i harmonii w społeczeństwie. "Białoruś była i będzie państwem, gdzie wygodnie i bezpiecznie żyje się wszystkim ludziom, niezależnie od narodowości, poglądów i religii. Nie dopuścimy do szerzenia się przestępczości, konfliktów społecznych i sporów."

    "To wszystko wykonamy obowiązkowo (...) Posiadacie już z nami doświadczenie. Kraj nie potrzebuje eksperymentów"- przekonywał Łukaszenka.
    W przeddzień wyborów prosi obywateli "tylko o jedno: nie oceniajcie po słowach- po czynach!"

    Nie ma słowa w programie o wspieraniu języka białoruskiego i kultury narodowej. Ogólnie mówiąc, program autorytarnego przywódcy jest tak samo populistyczny, jak i jego głównych oponentów. Populizm staje się chrakterystyczną cechą kultury politycznej Białorusinów. W tym względzie kraj silnie różni się od krajów UE i szybko upodabnia się do słabo rozwiniętych krajów Azji i Ameryki Łacińskiej.

    Punkty "kolejki pójdą w niepamięć" i "będziemy budować 10 mln metrów kw. powierzchni mieszkalnej" przypominają o "do 2000 roku każda radziecka rodzina otrzyma osobne mieszkanie". Jednakże w programie znajdują się i realistycznie, jasno określone zadania: na przykład, stworzenie e-administracji. Podobnie do naszego kraju funkcjonowały Estonia czy Słowacja. One, nawiasem mówiąc, w wyniku reform demokratycznych i rynkowych, znalazły się na top-liście 50 krajów świata, o czym wspomina w programie i Aleksander Łukaszenka. Zwraca uwagę brak wzmianki o integracji z Rosją, które wcześniej zajmowały szerokie miejsce w łukaszenkowskiej retoryce. Jednocześnie zobowiązał się do dalszej "budowy niezależnej Białorusi", która nie będzie "niczyim dodatkiem."

    28 listopada 2010, 14:52, Nasza Niwa.

    Artykuł można przeczytać tutaj.
  • sobota, 27 listopada 2010

    Nadmiar czerwieni w mózgu powoduje nieodwracalne zmiany w psychice

    Niaklajeu: z poety prezydent nie gorszy niż z dyrektora sowchozu

    16 listopada o godzinie 19-ej na kanale pierwszym Telewizji Białoruskiej odbył się przedwyborczy występ Uładzimira Niaklajeu.
    Kandydat rozpoczął przemówienie po białorusku, a następnie wypowiadał się to po białorusku, to po rosyjsku.

    Lider kampanii społecznej "Mów Prawdę!" Uładzimir Niaklajeu występuje na tle swojego plakatu "Za Niaklajeu."
    Rozpoczął od tego, że chce porozmawiać po ludzku "nie tak jak jakiś mówca, który przemawia całymi dniami i nocami". A zadanie przywódcy to słuchać. Słuchać wszystkich.

    PODSUMOWANIE WYSTĘPU:

  • Słuchać. Analizować. Wyciągać wnioski. Decydować.

  • Z poety może stać się prezydent nie gorszy, aniżeli z kierownika kołchozu. Przytoczył przykład Vaclava Havela.

  • Wyznaję w życiu trzy zasady: przyzwoitość, zdrowy rozsądek, szacunek dla ludzi.

  • Powiedział o kampanii "Napisz do prezydenta" z pocztówkami, jakie aktywiści rozprowadzali po całym kraju. Pocztówki nie są udostępnianie w administracji. Nikomu nie odpowiedziano.

  • Przeprowadzili kampanię o przemianowanie ulicy imienia Bykaua. Zebrano ponad 100 tysięcy podpisów i otrzymali "figę z makiem".

  • Kolejny element jaki charakteryzuje przyzwoitość i szacunek dla ludzi. Raz na 5 lat Łukaszenka przewodzi Wszebiałoruskiemu Zgromadzeniu Narodowemu. Chciałbym również tam trafić. Zebrałem 27 tysięcy podpisów. Nie trafiłem- na mojej drodze stał cały prezydencki pion, oddział milicji, policja. Na to zgromadzenie trafił mój działacz, deputant Dawydźka, którego nie wybrali, a zaprosili.

  • W związku z tym zapraszam na dworzec 6 grudnia- tam przeprowadzimy Zgromadzenie.

  • Oni siedzą cicho jak myszy pod miotłą na zebraniach. A jeśli ktoś ma odwagę nieco zaprotestować - siadaj! I siada, i cieszy się, że na swoje miejsce, a nie w więzieniu.

  • Mnie również aresztowali- zamaskowani włamali się do biura, wszystko skonfiskowali.

  • Przeprowadziliśmy kampanię w Dymkach w rejonie borysowskim. Władze przysłuchały się.

  • Jeszcze wczoraj Łukaszenka powiedział, że ja otrzymuję rosyjskie pieniądze. Nie ma dowodów. A ja mam. Przez wszystkie lata prezydentury Łukaszenka żebrał pieniądze od Rosji. Jak tylko przestali dawać- pokłócił się z Rosją.

  • Nie ma najmniejszego sensu pogarszać stosunków z Rosją. Musimy przyjaźnić się z UE, ale nie kosztem kłótni z Rosją.

  • Przeczytał wiersz: "Stoję na asfalcie, w narty odziany...". Stać w nartach na asfalcie- i to jest stabilność? Może jeszcze z policyjnymi pałkami?

  • Dlaczego mam tyle pretensji do Łukaszenki? Jego działania zaczynają wyrządzać szkody gospodarcze dla kraju.

  • Przeszedł do programu. Wieś trzeba wyłączyć z właśności państwa. Powinni pojawić się właściciele, zarządcy gospodarstw.

  • A on szantażuje kierowników: "Jak zagłosujesz, to i otrzymasz- kredyty, środki"

  • Tak samo jest i w miastach- ludzie uwiązani kontraktami.

  • Nasze rolnictwo, jeśli się je przyciśnie, może wyprodukować tak wiele!

  • Będziemy w stanie wypłacić becikowe. Na dzieci, odzież, edukację.

  • Nie zapominamy o dzieciach wojny.

  • Emerytury i renty wzrosną, wraz z płacami.

  • Pieniędzę nie będą prezydenta. Pieniądzę będą państwowe. To nie on nas karmi i ubiera, ale my jego.

  • Drugim źródłem pieniędzy będzie średni i mały biznes.

  • Trzecim źródłem będzie to, co nazywamy gospodarką liderów. Trzeba wykluczyć przedsiębiorstwa spod państwowej kontroli.

  • Wszystkie problemy ekonomiczne przechodzą w polityczne.

  • Nie będzie powrotu do dyktatury. Wszystko będzie dobrze. Wam ktoś tylko nie obiecał tego. Uwierzcie swojemu poecie. Ale jeśli ja się wam nie spodobam, to za władzę brać się nie będę.

  • Wyobraźcie sobie taką scenę: Nowy Rok. Wybraliście na nowego prezydenta Uładzimira Niaklajeu. Gratuluję Wam Nowego Roku! I gdzieś koło choinki siedzi przed telewizorem Łukaszenka z synem. I dziękuję mu, że zachował niezależność, gwarancje socjalne...I dziękuję, że nie dopuścił się fałszowania wyborów. Wyobraziliście sobie scenę? I co się stało? Nic... Kolej życia. Ale póki jeszcze nie ma Nowego Roku, jest jeszcze przed wyborami.

  • Nie idźcie na przedterminowe wybory. Nie bójcie się niczego.

  • I kolejne zaproszenie: 19 grudnia o godzinie 20-ej przychodźcie na plac świętowac nasze zwycięstwo z wami.

  • O godzinie 6-ej wieczorem 6 grudnia- przydworcowy plac. My razem, wygramy.

  • Przeczytał wiersz "Przyszedłem, abyście wygrali..." Na tym występ się skończył.


  • Aleksander Łukaszenka miał prawo występu w telewizji o 19:30 z którego nie skorzystał.

    26 listopada 2010, 19:08, Radio Svaboda.

    Artykuł można przeczytać tutaj.

    piątek, 26 listopada 2010

    Pytanie do kandydata: „Czy 19 grudnia pojawi się pan na Placu?”

    Jak kandydaci oceniają akcję, która odbyła się w stolicy 24 listopada, oraz czy zamierzają pojawić się na Placu 19 grudnia?

    Ryhor Kastusiou tłumaczył swoją nieobecność na mityngu, który odbył się 24 listopada tym, że w tym samym czasie odbywało się jego (jako kandydata na prezydenta) telewizyjne wystąpienie. Wiceprzewodniczący BNF zapewnił, że gdyby nie ten fakt, to byłby wtedy na placu. Jednak zaznaczył, że nawet wówczas nie udałby się wraz z Mikałajem Statkiewiczem i Witalem Rymaszeuskim do siedziby CKW. Dlaczego?

    Bardzo dobrze, że zorganizowali taką akcję, to bardzo dobrze, że przyjęli na niej rezolucję, jednak to, że wywiesili oni tę rezolucję zniszczyło w pewien sposób tę słuszną ideę. Ja bym raczej dzisiaj z samego rana złożył ten dokument w sekretariacie CKW, albo jeszcze lepiej dostarczył go do samej przewodniczącej Jarmoszyny.”

    Apel o przybycie na Plac 19 grudnia Ryhor Kastusiou całkowicie popiera i obiecuje, że będzie wtedy na Placu wraz ze swoimi zwolennikami.

    Kandydat na prezydenta Dzmitry Wus nazwał akcję z 24 listopada „szkoleniem dla niektórych chłopców”. Jeżeli zaś chodzi o akcję zaplanowaną na 19 grudnia, swoją obecność na niej Wus uzależnia od tego, czy władza przeprowadzi zgodne z prawem wybory.

    Żebyśmy mogli skierować swoich przedstawicieli do komisji obwodowych, gdzie mogliby oni brać udział w liczeniu głosów i podpisywaniu protokołów. O to będę właśnie apelował. A tam już wszystko będzie widoczne.”

    Aleś Michalewicz powiedział, że nie uczestniczył we wczorajszej akcji, ponieważ „nie uznał jej za potrzebną”.

    Z drugiej strony, uważam, że ludzie, którzy ją zorganizowali, mieli do tego prawo. Nasza konstytucja gwarantuje prawo do swobody organizowania mityngów, marszów.”

    Udział Michalewicza w akcji 19 grudnia zależy od tego, jak będzie przebiegać proces liczenia głosów.

    Akcja 24 listopada, w swoim zamyśle upamiętniać miała rocznicę antykonstytucyjnego referendum z 1996 roku. Kandydat na prezydenta Wiktar Ciareszczanka, przypomniał, że był wówczas deputowanym Rady Najwyższej i wraz z innymi nastawionymi demokratycznie parlamentarzystami stanął w obronie konstytucji z 1994 roku.

    Wczoraj nie było mnie w Mińsku, ale bardzo się cieszę, że ludzie pamiętają o tym wydarzeniu i wysuwają swoje żądania. Jeśli chodzi o 19 grudnia to wrócimy do tej kwestii za tydzień lub dwa.”

    Kandydat Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Jarosław Romańczuk:

    Było zaplanowane spotkanie w Borysewie, dlatego byłem właśnie tam, nie mogę być w dwóch miejscach jednocześnie. A 19 grudnia, bezsprzecznie, ja i wszyscy moi zwolennicy będziemy na Placu.”

    Kandydat na prezydenta Andrej Sannikau wieczorem 24 listopada występował w państwowej telewizji. Jeśli chodzi o spotkanie na Placu 19 grudnia, to już nie raz wypowiadał się on pozytywnie na temat tej idei, tak samo jak Uładzimir Niakliaeu, Mikałaj Statkiewicz i Wital Rymaszeuski, którzy uczestniczyli w środowej akcji.

    Czy milicja pociągnie do odpowiedzialności karnej Witala Rymaszeuskiego i Mikałaja Statkiewicza za organizację nielegalnego marszu? Rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Aleksander Łastouski powiedział Radiu Svaboda, że nic nie wie na temat możliwych sankcji wobec kandydatów.

    25 listopada 2010, 16:25, Алег Грузьдзіловіч

    Artykuł można przeczytać tutaj

    Próba Placu. Reportaż online.

    24 listopada w Mińsku zaplanowano spotkanie z wyborcami demokratycznych kandydatów na prezydenta. Początek akcji zaplanowano na 18:00.
    Miejskie władze nie wyraziły zgody na przeprowadzenie akcji na placu Październikowym. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Centralna Komisja Wyborcza ostrzegły organizatorów o poniesieniu ewentualnej odpowiedzialności.


    Uliczna demonstracja została zaplanowana w dzień rocznicy reformy konstytucyjnej 1996 roku, w wyniku której Aleksander Łukaszenka przedłużył termin swojej prezydentury oraz znacznie poszerzył swoje uprawnienia.

    W podwórkach domów na ulicy Enhelsa- autobusy z milicjantami.

    17:30- Wstęp na plac Październikowy jest wolny. Demonstrantów na razie nie ma. Wielu agentów z krótkofalówkami i ludzi o sportowej budowie ciała po cywilnemu.

    17:40- Zjawia się kandydat na prezydenta Wital Rymaszeuski, przewodniczący Partii BChD Pawał Siewiaryniec, polityk Siarhiej Kaliakin, obrońca praw człowieka Hary Pahaniajła, młodzieżowy działacz Mikoła Dziemidzienka.



    17:43- Przedstawiciele BChD rozpoczęli demonstrację na przeciwnej od placu stronie prospektu Niepodległości. Stoją z flagami i portretami Rymaszeuskiego.

    17:48- Rozwinęli pierwszą biało-czerwono-białą flagę. Ludzie stopniowo się zbierają. Teraz jest koło 200 osób.

    17:50- Ludzie zaczynają śpiewać "Niech żyje Białoruś!".

    17:55- Na placu zjawia się Ihar Karpienka, przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej. Przekonuje obecnych, że nie mają prawa tutaj agitować, na co Rymaszeuski odpowiada, że plac nie jest dla dyktatorów, a dla ludzi.



    18:00- Na placu na cały głos włączono ekran. Doszedł kandydat na prezydenta Mikałaj Statkiewicz.

    18:05- Na placu pojawia się były więzień polityczny Andrej Klimau. Wyraził poparcie dla Witala Rymaszeuskiego. Kilkaset osób z centrum placu rusza w kierunku Pałacu Kultury Związków Zawodowych.

    18:10-Na schodach Pałacu Związków Zawodowych pojawia się transparent "Sasza, odejdź!". Tamże- improwizowana trybuna. Obecnych jest około tysiąca osób. Rozpoczął mityng Daszkiewicz: "Zebraliśmy się, aby oświadczyć, że naród białoruski nie zapomniał o przestępstwach. Reżim opiera się na strachu. Dzisiaj obalamy ten stereotyp. Dajemy ostatnie ostrzeżenie. Łukaszenko, odejdź!".
    Na plac przyszedł Uładzimir Niaklajeu.


    18:15- Rymaszeuski: "Dzisiaj zaczynamy walczyć o zwycięstwo. Nadszedł czas na siłę narodu białoruskiego bez zdawania się na Zachód i Wschód."

    18:20- Przed budynek wyszła przedstawicielka administracji Pałacu Związków Zawodowych. Oburzała się, że zza mityngu ludzie nie mogą trafić na spektakl.

    Niaklajeu powiedział, że przyszedł agitować nie za siebie, a podziekować za wsparcie. Przeczytał swój wiersz który kończy się wersem: "Przyszliśmy, abyś wygrał".


    18:25- Ludzie ustawiają się, aby zanieść postulaty do CKW na plac Niepodległości.
    Na samym czele stoją ludzie z transparentem "Odejdź". Kolumna wyrusza w stronę CKW, która znajduje się na placu Niepodległości.
    Mikałaj Statkiewicz wymienia postulaty mityngu, w trzech punktach:
    1. Aby każdy kandydat miał swojego przedstawiciela w komisji.
    2. Aby anulować przedterminowe głosowanie.
    3. Aby liczenie głosów odbywało się publicznie.

    Pawał Siewiaryniec: "Mówili, że dzisiaj będzie 100 osób, a już jest nas tysiąc. To znaczy, że 19 grudnia będzie tutaj stać naród białoruski. Łukaszenka powinien przyjść 19 grudnia na plac Październikowy i korzyć się przed narodem białoruskim."
    Siewiaryniec wezwał wzystkich kandydatów, by włączyli hasło "Łukaszenka- odejdź!" do swoich materiałów wyborczych, bo Łukaszenka- ja sądzi- nie ma prawa bytu.

    18:30- Manifestanci idą prospektem Niepodległości w kierunku placu Niepodległości. Przechodniom rozdają kopie odezwy do CKW.

    18:37- Idą przez przejście podziemne pod ulicą Lenina. Obok HUM-u demonstrację napotkał kandydat Michalewicz, ale powiedzał, że w akcji nie bierze udziału.

    18:39- Demonstranci przechodzili obok pikiety Andreja Sannikaua koło HUM-u. Przedstawiciele Sannikaua powiedzieli, że nie będą włączać się do akcji.

    18:40- Pojawiają się sztandary organizacji "Młodzi Demokraci".


    18:45- Kolumna przechodzi obok budynku KGB. Nieznajomi w cywilnych ubraniach odpędzają uczestników akcji i dziennikarzy.

    18:50-Kolumna z okrzykami "Wierzymy-możemy-wygramy!", "Łukaszenka, odejdź!" podeszła do hotelu "Mińsk". Milicja nie przeszkadza, ale prosi by nie wychodzić na jezdnię.

    18:55- Rzecznik prasowy milicji miejskiej Alaksandar Lastouski na pytanie "Svabody" czy przepuszczą przedstawicieli demonstracji do CKW, odpowiedział stanowczo: "Tak, choć złamano wszystko, co można złamać."

    18:59-Manifestanci podeszli pod CKW.

    19:00- Pawał Swiaryniec powiedział "Svabodzie", że do akcję włączyło się 2-3 tysiące osób. Według przedstawicieli milicji, uczestników jest 250.

    19:05- Kolumna niespodziewanie podeszła do pomnika Lenina, który znajduje się naprzeciwko budynku Rządu na placu Niepodległości.

    Urzędnicy mówią, że CKW jest zamknięta. Zgadzają się wpuścić trzy osoby, aby te przekazały swoje postulaty. Rymaszeuski chce iść, a Statkiewicz jest przeciwny temu pomysłowi.

    19:09-Statkiewicz zachęca, aby przymocować postulaty na szyldach CKW i Izby Reprezentantów.

    19:10- Statkiewicz przymocowuje arkusz z postulatami mityngu do szyldu Izby Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego.


    19:11-Rymaszeuski dziękuje wszystkim za udział w akcji. Mówi, że jest to pierwszy krok do zwiększenia siły i zwycięstwa. Do CKW weszło tylko 2 kandydatów: Mikałaj Statkiewicz i Wital Rymaszeuski.

    19:15- Występujący domagają się wolności dla Mikałaja Autychowicza i innych więźniów politycznych.

    19:17- Występujący wyrażają nadzieję, że akcja w dzień wyborów 19 grudnia będzie ogromna. Mówią, że dzisiajesza próba zakończyła się sukcesem.

    19:20- Akcja zakończyła się. Uczestnicy zwinęli flagi.

    24 listopada 2010, 19:10, Radio Svaboda.

    Artykuł można przeczytać tutaj.

    czwartek, 25 listopada 2010

    Kastusiou: „Kto nie kradł, tego nie posadzą”

    Kandydat na prezydenta Ryhor Kastusiou zaczął swoje wystąpienie w telewizji, które rozpoczęło się 24 listopada od tego, że jest on kandydatem z ramienia Partii BFN oraz postawił przed sobą biało-czerwono-białą flagę.

    Kastusiou opowiedział o kolorach białoruskiej flagi i obiecał jej przywrócenie. Aby udowodnić, że jest to „flaga Chrystusa”, pokazał zdjęcia Filareta, na szatach którego są biało-czerwono-białe wstążki.

    Przez całe swoje wystąpienie Kastusiou posługiwał się językiem białoruskim. Opowiadając o Partii BFN, nazwał ją partią, „która nigdy siebie nie zdradziła”.

    Kandydat krytykował istniejący na Białorusi porządek, ironizował na temat marszów BRZM-u oraz lodowisk. 

    Dało się wyczuć, że kandydat nie posiada doświadczenia w występowaniu publicznym. Mówił on twardo, jasno, ale nie robił pauz sensowych pomiędzy różnymi częściami swego występu. Jak i Sannikau, przeważnie czytał z kartki.

    Kastusiou w swoim wystąpieniu wyraził niezadowolenie ze wzrostu cen, niedostępności leków zagranicznych oraz okłamywaniu ludzi: „Skradną głosy, tak jak kradną zarobki”.

    Niespodziewanym krokiem było to, że posłużył się cytatami z Łukaszenki – przytoczył kilka jego absurdalnych wypowiedzi.

    Opowiadam się za zniszczeniem autorytaryzmu”, - zadeklarował Kastusiou. Obiecał również zlikwidować KGB i powołać nowe służby specjalne. Obiecał lustrację, ale uspokoił, że nie obejmie ona fachowców.

    Urzędnicy, nie bójcie się Frontu Narodowego. Kto nie kradł, tego nie posadzą” - powiedział. 

    O ekonomii, zarówno jak i Sannikau, mówił niewiele. Jednak w odróżnieniu od ostatniego podtrzymał ideę Kolektora Bałtycko-Czarnomorskiego. 

    Innym aspektem występu było wprowadzenie pieniądza z mocnym nominałem. „Bo wszyscy jesteśmy milionerami, a za tysiąc niczego nie da się kupić”.

    Padła również ze strony kandydata obietnica utworzenia funduszu przyszłych pokoleń zasilonego przez pieniądze z funduszu prezydenckiego.

    Nie gramy w scenariusz moskiewski - zapewnił kandydat - bo niektórzy kandydaci już są Ojcem Chrzestnym 2, jaki przygotowuje dla nas Kreml.”

    Tak jak i Sannikau, Kastusiou nie skorzystał w pełnej mierze ze swojego czasu, kilka minut zostało mu w zapasie. 

    24 listopada 2010, 20:02, Мікола Бугай 

    Artykuł można przeczytać tutaj

    Pobito działaczkę grupy inicjatywnej Sannikaua

    24 listopada, około godziny 17:30 nieznany napastnik pobił Walerię Krauczankę, aktywistkę inicjatywnej grupy kandydata na prezydenta Andreja Sannikaua.

    Informację o tym wydarzeniu przekazał agencji BelaPAN rzecznik prasowy Sannikaua, Aleksander Atroszczankau.

    Według słów rzecznika, Krauczanka rozpowszechniała na terenie mińskiego osiedla „Uruczcza”, materiały informujące o terminie telewizyjnego wystąpienia Sannikaua.

    Podszedł do niej mężczyzna, obraził ją i następnie kilkakrotnie uderzył w twarz, oraz kopnął w brzuch.” – powiedział Atroszczankau.

    Krauczanka udała się do kliniki, gdzie lekarze stwierdzili u niej „uraz tkanek miękkich”. Z kliniki funkcjonariusze milicji zawieźli aktywistkę na posterunek milicji dzielnicy 1-ego maja, gdzie złożyła zeznania oraz zawiadomienie o napadzie.

    Jest mało prawdopodobne, by był to po prostu przypadkowy napad, ponieważ trwa kampania wyborcza.” –Podkreślił Atroszczankau.

    Również w nocy z 23 na 24 listopada pobity został inny działacz, Ihar Lialkou, który jest zaufaną osobą kandydata na prezydenta Ryhora Kasusioua. Według jego relacji, gdy wychodził od przyjaciół, na klatce schodowej został uderzony przez nieznanych sprawców jakimś ciężkim przedmiotem, po czym stracił przytomność. Lekarze orzekli złamanie nosa i ręki. Aktywista nie potrafi powiedzieć czy ten napad związany był z jego działalnością polityczną, ponieważ napastnicy nie odezwali się do niego w żaden  sposób.  

    25 listopada 2010, 11:28, Radio Svaboda

    Artykuł można przeczytać tutaj

    środa, 24 listopada 2010

    „Michalewicz czy Łukaszenka”, czyli jak się agituje za kandydatami.

    Na ulicach stolicy Białorusi na razie można dostrzec niewiele ulotek wyborczych. W kolorze są tylko te przedstawiające kandydata Jarosława Romańczuka. 

    Od momentu rozpoczęcia oficjalnej kampanii agitacyjnej mija tydzień. Jednak na stoiskach wyborczych, które rozmieszczone są na ulicach Mińska  jest na razie trochę pusto. W centrum miasta trafić można na materiały wyborcze jedynie czterech kandydatów: Alesia Michalewicza, Jarosława Romańczuka, Witala Rymaszeuskiego i Andreja Sannikaua. 

    Na pierwszy rzut oka najatrakcyjniejsza wydaje się ulotka Romańczuka: jako jedyna jest zrobiona w kolorze, imię i nazwisko oraz hasło wyborcze są łatwo zauważalne, a tekstu na ulotce lakoniczny i czytelny.

    Ulotka Rymaszeuskiego  na dzień dzisiejszy jest już nieaktualna, ponieważ zaprasza do obejrzenia jego telewizyjnego wystąpienia, które odbyło się 22 listopada. Niemniej nazwisko kandydata jest na niej dobrze widoczne, intryguje również jej myśl przewodnia: „On powie Tobie o tym, o czym inni milczą.” 

    Ulotka Sannikaua wydaje się być przestarzała. 2/3 miejsca zajmuje na niej sam tekst, zapisany małym drukiem. Resztę stanowi zdjęcie kandydata. Nie jest to zdjęcie portretowe, w dodatku jest czarno-białe i zbyt ciemne.

    Oprócz tego, na stoiskach wyborczych pojawiły się również ulotki na których nie było żadnych zdjęć, a jedynie lakoniczny tekst. Głosił  „Michalewicz czy Łukaszenka” (bez znaku zapytania na końcu zdania), a litera „M” w nazwisku pierwszego kandydata zaznaczona została na czerwono. Jak się okazało sam kandydat na prezydenta o istnieniu takiej ulotki po raz pierwszy dowiedział się z Naszej Niwy. Nie był również pewien czy to rezultat pracy jego sztabu. 

    Wygląda na to, że pozostali kandydaci na prezydenta na razie nie zainteresowali się możliwością przeprowadzania dodatkowej agitacji. Również ekipa Aleksandra Łukaszenki, która nie ma w zwyczaju rozmieniać się na drobne, o czym świadczy pojawienie się w zeszłym tygodniu w stolicy plakatów propagandowych. 

    24 listopada 2010, 18:22, Сямён Печанко, Nasza Niwa.

    Artykuł można przeczytać tutaj

    Mikałaj Statkiewicz: Wstyd przed Afryką

    Kandydat Mikałaj Statkiewicz w telewizji wyglądał bardzo swobodnie. Nareszcie przynajmniej któryś z kandydatów zajął miejsce w środku kadru, a nie gdzieś po bokach. Sufity telewizyjne też nie miały na niego większego wpływu.

    Przemówienie Statkiewicz zaczął po rosyjsku. Przedstawił się, opowiedział o swojej przeszłości wojskowej, o „Europejskiej Koalicji”.

    Do studia Statkiewicz przyszedł z Konstytucją. Zacytował fragmenty, w których mówi się, że władza należy do narodu.

    Kandydat przypomniał o kiepskiej pracy telewizji, o tym, że nie można z niej dowiedzieć się o najważniejszych wydarzeniach, np. o tragedii w Pińsku, że jeszcze w telewizji nic nie mówi się o wyborach prezydenckich.

    „A potem pytają się: kto jest oprócz niego? Mamy przecież 2000 naczelników kołchozów, którzy pracują nie gorzej od byłego dyrektora sowchozu „Haradziec”- powiedział M. Statkiewicz.

    Duża część występu została poświęcona temu, jak fałszowane są wybory. Statkiewicz przystępnie i jasno omówił ten mechanizm. Zaproponował również anulowanie przedterminowego głosowania jako najbardziej niebezpiecznego w "planie fałszerstw" momentu wyborów.

    „W Afryce lepiej liczą. Wstyd przed nimi - mówił kandydat- Po co nam pięć dni przedterminowego głosowania? Co my- morskim krajem jesteśmy? Zmuszają do pójścia na te głosowanie emerytów, wojskowych, pracowników struktur państwowych- utrzymuje się, że 40%. W nocy skrzynki wyborcze nie są nadzorowane, a potem wychodzi, że wszyscy są za jednym kandydatem” - powiedział Mikałaj. 

    „Jedna osoba wdrapała się na górę i zabrała ze sobą drabinę” – powiedział o Łukaszence.

    Statkiewicz twierdzi, że za Łukaszenki nie pobudowano żadnego nowego zakładu:

    „Jeden zakład zbudowano w Szkłowie mający produkować papier dla gazet i nawet go uruchomić nie możemy – ironizował występujący- Małemu biznesowi nie jest dane się rozwinąć, dlatego że nie płaci się łapówek.” Statkiewicz przypomniał o zmniejszeniu liczby mieszkańców Białorusi i emigracji: „Kim będziemy ich zastępować, Chińczykami? Już ich przywożą”.

    "Wstyd kłamać osobom starszym- oni pamiętają wojnę, chłód i głód i wierzą telewizji. A teraz mogą kupić chleb, mleko, jakiś cukierek” - emocjonalnie wypowiadał się kandydat.

    „Wykształcenie stało się płatne. Reforma szkolnictwa to ciągłe wahania. Minister edukacji powinien podać się za to do dymisji, czemu on jeszcze urzęduje? Słyszałem, że nawet stoi na czele sztabu jednego z kandydatów”-w tym momencie, zapewne, rozśmiał się cały kraj.

    „Prawo do szczęśliwego dzieciństwa powinny mieć wszystkie dzieci, a nie tylko jedno”- jeden z najjaskrawszych momentów występu.

    W tym samym momencie przykładnie przeszedł na język białoruski. Wyjaśnił to tym, że po białorusku nie można mówić o złych rzeczach. „Gdybyśmy wszyscy mówili po białorusku, to może złości byłoby u nas wtedy mniej” - wspaniałe zdanie.

    Statkiewicz sądzi, że wszystkie programy kandydatów są podobne do siebie nie dlatego, że brakuje fantazji, lecz dlatego, że istnieje międzynarodowe doświadczenie, które należy wykorzystywać.

    Oto jego postulaty:

    1. Przyciągnięcie inwestycji międzynarodowych oraz nowych technologii.

    2. Pozwolenie na rozwój małego biznesu.

    3. Pieniądze łożyć nie na 8 służb specjalnych, lecz na infrastrukturę – dróg, łączności.

    4. Skasowanie systemu kontraktów.

    5. Emeryturę ścisłe powiązać z zarobkami.

    6. Zwrócenie wszystkich wkładów sowieckich.

    7. Ulgi dla dzieci i emerytów.

    8. Silny parlament i niezawisły sąd.

    9. Zachowanie kontaktów partnerskich z Rosją i poszukiwanie nowych kontaktów w UE.

    Statkiewicz jeszcze raz przypomniał, że wyborów nie ma i że są fałszowane. A uczestniczy w tych wyborach właśnie po to, aby te wybory się odbyły. Zachęcał, aby nie iść na głosowanie przedterminowe, ale obowiązkowo przyjść na plac 19 grudnia-inaczej zagłosują za was.

    Było również jasne i twarde zachęcanie do przyjścia na akcję 24 listopada a potem na Plac – 19 grudnia.

    23 listopada 2010, 20:25, Зміцер Панкавец, Nasza Niwa.

    Artykuł można przeczytać tutaj.

    wtorek, 23 listopada 2010

    Niaklajeu ustawił namiot w pobliżu dworca

    Dzisiaj alternatywni kandydaci na prezydenta ustawili pikiety i spotkali się z wyborcami.

    Na przydworcowym placu w Mińsku ustawiono dzisiaj całodobową pikietę poparcia kandydata na prezydenta Uladzimira Niaklajeu'a. W ustawionym namiocie zebrali się w drugiej połowie dnia działacze kampanii "Mów prawdę!", a także poeta Hienadź Buraukin, bard Źmicier Bajciuszkiewicz i inni. Przechodnie podchodzili do pikiety i zadawali pytania kandydatowi. Na przykład, czy ucieknie za granicę po 19 grudnia?

    Uladzimir Niaklajeu odpowiedział:

    "Za granicę żadnego mojego wyjazdu -bez względu na okoliczności- nie będzie. To po pierwsze. Po drugie: plac, jakim już teraz władza zaczyna straszyć, że oto tam Niakliaeu zbiera plac, aby siłowymi metodami zdobyć władzę- to nieprawda. Jeśli Łukaszenka, jeśli władza przeprowadzi sprawiedliwe, wolne wybory, czemy mielibyśmy wyjść na plac?"


    Przechodzień: Kiedy takie wybory były wolne?

    Niaklajeu: Takich nie było. Cóż, sami sobie odpowiedzcie na swoje pytanie. Przeciwko fałszowaniu możemy obrać tylko jedną drogę: plac. I w zależności od tego, ilu ludzi wyjdzie na plac, będziemy działać. Otóż ktoś mówi, że w żadnym wypadku nie możemy wygrać. Słuchajcie, były i gorsze sytuacje. Był Związek Radziecki, gdzie, zdawało się, taka machina stoi i nigdy nie ruszy. Gdzie on jest? Havel wypowiedział genialne zdanie: nigdy nie wiesz, kiedy dla władzy płatek śniegu spowoduje śnieżyce. Myślę, że taki płatek śniegu, który wywoła śnieżyce, jaka zmiecie ten reżim, spadnie 19 grudnia na placu.


    Jeden z uczestników zadał pytanie: Jeśli Łukaszenka weźmie udział w teledebatach, to co mu powie Niaklajeu?
    "Głównym pytaniem do Łukaszenki będzie: nareszcze uświadomiliście sobie, że stanowicie przeszkodę w rozwój kraju i siedzicie- czy na wszystko będziesz miał te same śpiewki?"

    Zwolennicy Uladzimira Niaklajeu planują ustawić w całej Białorusi około 200 pikiet. Szef sztabu Andrej Dźmitryjeu powiedział, że pikiety to agitacja na której są możliwości. Zaznaczył, że CKW biurokratyzuje proces przyjęcia decyzji odnośnie drukowania materiałów wyborczych, drukarnie odmawiają drukowania ulotek, a wyborczy fundusz jest bardzo ograniczony "cały wyborczy fundusz, razem wzięty, starcza aby wykupić 11 sekund na wizji. Porównajcie ile "kupił" sobie Łukaszenka teraz na wizji". Sekretarz CKW Mikałaj Lazawik obwinia za opóźnienia samych kandydatów. Powiedział, że dotąd jeszcze nie został zamówiony do druku ogólny plakat z kandydatami, bo na razie nie przekazali oni swoich fotografii. Ponadto tylko połowa kandydatów wniosła zaliczkę na zamówienia usług drukarni dla wyprodukowania materiałów wyborczych.


    Kandydat Jarosław Romańczuk dzisiaj zajmował się przygotowaniami do wydania gazety zawierającej wywiad z nim, a potem udał się do Żodzina na spotkanie z pracownikami "BiełAZu". O godzinie 18-ej wyborcy przyjdą na spotkanie do domu kultury "Równieśnik". Romańczuk powiedział, że częste spotkania to część jego kampanii "milion uścisków dłoni".

    "Jeśli chcesz zostać prezydentem, oczywistym jest, aby ludzie dowiedzieli się o tobie. Liczyć tylko na to, że popatrzą oni dwa razy po 30 minut na telewizję- to nie wystarczy. Dlatego włączamy nowych ludzi do zespołu, tak aby "narodowe radio" zaczęło działać, i ludzie jeden drugiemu przekazali, że istnieje alternatywa Łukaszenki- i jest to Romańczuk."

    Kandydat Wital Rymaszeuski odwiedził dzisiaj Bobrujsk oraz szkołę, w której się uczył. Szef sztabu Pawał Siewiaryniec powiedział:

    "Dzieci biegają, proszą o autografy, spotykamy się z nauczycielami. Dopiero co było spotkanie na targach z muzyką i flagami. Teraz idziemy do pałacu dzieci i młodzieży. Wieczorem spotkanie w pałacu kultury z kombinatem wyrobów silikonowych, spotkania w cerkwiach i z działaczami."

    24 listopada część kandydatów, wśród których jest i Wital Rymaszeuski, planuje wziąć udział w akcji na placu Październikowym.

    23 listopada 2010, 17:37, Radio Svaboda.

    Artykuł można przeczytać tutaj.

    Pierwsze dni agitacji: zatrzymani i przeszkody

    W pierwsze dni kampanii w regionach zatrzymano kliku działaczy opozycyjnych kandydatów. Za niektóre materiały wyborcze władza grozi grzywną, a nieznani sprawcy umyślnie niszczą wyborcze obwieszczenia.



    WITEBSZCZYZNA
    Pierwsze agitacyjne pikiety w regionie- za bojkot wyborów.

    Dzisiaj w Witebsku bezpartyjny opozycjonista Barys Chamajda i członek Konserwatywno-Chrześcijańskiej Partii  BNF Jan Dziarżaucau wyszli do centrum miasta z plakatami "Tylko bojkot" i "Udział w wyborczej farsie to zdrada ojczyzny."

    Swoją polityczną pozycję Dziarżaucau tłumaczy "Swabodzie" w następujący sposób:
    "Będzie kandydował Aleksander Łukaszenka- ostatni dyktator Europy. Dopuścił się wielu naruszeń, zmienił konstytucję. Teraz znowu kandyduje i jego dalszy udział w wyborach to droga w ciemność. A to, że w wyborach startują inni pretendenci sprawia, że jego udział i wybory są uzasadnione."

    Według Barysa Chamajdy wygrać z Aleksandrą Łukaszenką nie jest w stanie żaden z pozostałych dziewięciu pretendentów:

    "Nikt go nie pokona! Dlatego, że system jest tak zorganizowany. Co prawda, oni zwołują ludzi na plac, ale wśród tych dziewięciu niemia ogólnokrajowego lidera, jest ich tylko dziewięciu i  niczego zbiorowego nie są w stanie zrobić. I niewiadomo jeszcze, kto przejmię inicjatywę na tym placu, kiedy zbierze się tam wiele osób!"

    Koło witebskich opozycjonistów zatrzymało się kilka osób: większość obserwowała pikietujących z daleka, i tylko pojedyńcze osoby podeszły, aby posprzeczać się lub wyrazić solidarność.

    Przez dwie godziny od początku pikiety do panów Chamajdy i Dziarżaucawa podjechali policjanci oddziały czyhunackiego i zabrali obydwu na posterunek. Opozycjoniści próbowali wytłumaczyć policjantom, że teraz odbywają się agitacje wyborcze, w których oni również biorą udział. Jednak nie zgodzili się z tym, że uliczna agitacja powinna odbywać się w wyznaczonych przez władze miejscach, a miejscówka koło tak zwanego "niebieskiego domu"- domu nr 28 na ulicy Lenina- nie wchodzi w tę listę. Dlatego zwolennicy bojkotu zostali oskarżeni o nielegalne pikiety.

    Innych kampanii agitacyjnych w Witebsku jeszcze nie ma. Lidzija Sahidulina, zaufana osoba kandydata Uladzimira Niakliaeua wyjaśnia:

    "Ze względu na fakt, że nie otrzymalismy potwierdzenia zaufanych osób, nie możemy napisać wniosku o pikietę. W moim poświadczeniu zrobiono błąd, w imieniu drugiej zaufanej osoby-Haliny Bahdanawej- poświadczenie więc jeszcze nie zostało wydane. I jakieś agitacyjnej produkcji  nie możemy rozpowszechnić, dlatego że w miniony piątek nie było jeszcze otwarte konto Uladizmira Niakliaeua."

    Według Lidii Sahidulin w podobnej sytuacji znalazły się zaufane osoby innych demokratycznych kandydatów.

    Ale kampania za Aleksandra Łukaszenkę już się rozpoczęła. I odbywa się bez ograniczeń: w rejonie dubroweńskim już 19 listopada wystartował rajd samochodowy "My za baćkę", zorganizowany przez rosyjską organizację społeczną "Bracia Słowianie" i "Autoradioklub" z Sankt Petersburga. Na samochodach uczestników z Rosji, Białorusi i Ukrainy przymocowano hasła "Łukaszenka to słowiański prezydent" i inne, a do 27 listopada kolumna kierowców ma odwiedzić szereg miast i miasteczek w całym kraju.

    GRODZIEŃCZSZYZNA
    W Mostach i Słonimie zrywają ogłoszenia o spotkaniu z kandydatem.

    W grodzieńszczyźnie kampania prezydencka ociąga się z powodu braku drukowanych materiałów. Obrońcy praw człowieka sądzą, że zawiniła CKW.

    Dziś rano zaczęły się już pierwsze występy kandydatów w radiu, a wieczorem- przemówienia w telewizji. Przedstawiciele sztabów opozycyjnych kandydatów twierdzą, że z powodu braku informacji wyborcy nie wiedzą o tym.

    W Słonimie na 25 listopada planowane jest pierwsze spotkanie z kandydatem na prezydenta Witalem Rymaszeuskim, a dzisiaj wystąpił on na wizji. Członkowie jego sztabu sami wydrukowali ulotki informujące o tym wydarzeniu i rozwiesili w mieście.

    "Rozklejamy je, ale nasze ogłoszenia są zrywane, i na razie nie wiadomo przez kogo. Rozkleiliśmy je na przystankach, słupach- wszędzie. Wracamy,a ogłoszeń  już w tych miejscach nie ma" -mówi przedstawiciel sztabu.

    W Mostach działacze sztabu Witala Rymaszeuskiego mówią, że wychodzili z dwoma ulotkami: w jednej- którą wydrukowali sami-informują, że 25 listopada odbędzie się spotkanie z kandydatem, a w drugiej zamieszczona jest biografia Witala Rymaszeuskiego i to z nią zbierali podpisy dla kandydata.

    "Zostawili czarno-białe, a kolorowe pozrywali. Wczoraj je powiesiliśmy. Była na nich wydrukowana biografia Witala Rymaszeuskiego."

    W sztabach innych kandydatów również czekają materiały wyborcze. Wiele osób mówi, że ludzie już pytają się o ulotki, ale pokazywać na razie nie ma czego.

    Obserwator wyborów Raman Jurhel mówi, że nie tylko miasta, ale i wioski powinny już być obklejone ulotkami dzisięciu kandydatów, bo od daty ogłoszenia kampanii minęły cztery dni. Uważa, że odpowiedzialność za tę ciszę spoczywa na CKW.

    "W grodzieńszczyźnie nadal nie ma informacji wyborczej, nie widać żadnego plakatu wyborczego na słupach. Sądzę, że powodem jest tworzenie  jakieś zwłoki ze strony CKW czy nawet administracji prezydenta."

    Uladzimier Chilmanowicz, który również nadzoruje wyborczą kampanię, twierdzi, że w minionym tygodniu razem z kolegami złożyli skargę do regionalnej komisji terytorialnej oraz CKW w których domagają się, aby w centrum obwodu i innych miastach została zwiększona ilość miejsc do przeprowadzania agitacji, jak to zrobiono w Mińsku. Jak dotąd nie otrzymali odpowiedzi.



    OBWÓD BRZESKI
    Kampanię zaczną się dopiero w grudniu.

    Kampanię wyborczą w obwodzie brzeskim rozpoczęli tylko nieliczni kandydaci na prezydenta. Ulotki informacyjne rozprowadza wyłącznie sztab jednego z dziesięciu kandydatów.

    Swoją kampanię wyborczą w obwodzie brzeskim rozpoczął Jarosław Romańczuk. Pozostali kandydaci na prezydenta jak dotąd ustalili tylko daty wizyt w tym rejonie. Materiały informacyjne w ramach kampanii rozpowszechniają od dzisiejszego dnia jedynie sztaby Andreja Sannikaua. Mówi zaufana osoba kandydata na obwód brzeskim Zinaida Michniuk:

    "Sannikau zamierza przyjechać do Brześcia już w tę sobotę 27 listopada. Spotkanie odbędzie się w Pałacu Związków Zawodowych o godzinie 16-ej. Teraz akurat dopełniamy procedury uzgodnień z administracją pałacu. Co do materiałów wyborczych, to nie czekamy na to, kiedy je wydrukują. Są obywatele, którzy wspierają naszego kandydata, i już teraz są wydrukowane za ich koszt materiały informacyjne. Już dziś zaczynamy rozpowszechniać to, co możemy." 

    Kolejnym kandydatem na prezydenta, który po Sannikau odwiedzi Brześć, będzie Uladzimir Niakliaeu. Choć na razie nie ma materiałów informacyjnych kandydata- jak mówi kierownik grupy inicjatywnej kandydata na obwód brzeski Mikałaj Kousz- ale oczekują, że pojawią się w najbliższym czasie:

    "Mniej więcej gdzieś koło 10 grudnia Uladzimir Niakliaeu będzie z wizytą w Brześciu. Jeżeli chodzi o materiały informacyjne, to na dzisiejszy dzień ich nie posiadamy. Dosyć późno zostały przydzielone środki na to, aby rozpocząć ich produkcję. I ta produkcja jeszcze do nas nie doszła."

    12 grudnia Brześć odwiedzi kandydat na prezydenta z partii BFL Ryhor Kastusiou. 13-14 grudnia w obwodzie brzeskim zawita Wital Rymaszeuski. Mikałaj Statkiewicz i Dzmitry Wus będą opracowywać grafik wizyt w rejonie dopiero po występie w telewizji. Według zaufanej osoby kandydata w Brześciu- Wiktara Czajkouskiego, zdecydowano, że dopiero po występach spotkania będą efektywne:

    "Kandydaci na prezydenta zgodzili się, że skuteczność spotkań z wyboracmi będzie większa  po występach w eterze i na wizji."

    Kandydaci na prezydenta aktywnie zajmują się kampanią poprzez elektroniczne środki masowego przekazu, również poprzez sieci społeczne.

    HOMELSZCZYZNA
    Za plakaty straszą grzywnami.

    W Żłobinie członkowie grupy inicjatywnej kandydata na prezydenta Mikałaja Statkiewicza spotkali się z tym, że Rejonowa Komisja Wyborcza otwarcie sprzeciwia się rozpowszechnianiu informacji o występie Statkiewicza w telewizji białoruskiej, które ma odbyć się 23 listopada o godz. 19-ej. Miasto nie zostało jeszcze wyposażone w stoiska do umieszczenia materiałów wyborczych.

    Wypowiada się zaufana osoba kandydata na prezydenta w regionie Wiktar Kancawienka:

    "Wiceprzewodnicząca komisji Walancina Mikałajeuna powiedziała, że nie mamy racji- ogłoszenia nie mogą być rozmieszczane. Powiedziała nam, że będzie to karane grzywną. Ja jej wytłumaczyłem, że kampania już się zaczęła. Pytam się: >>gdzie stanowiska?- w mieście nie ma żadnego stanowiska dla materiałów wyborczych<<, a ona mi "za stanowiska my nie odpowiadamy". Za nie, jak twierdzi, odpowiada wiceprzewodniczący Komitetu Wykonawczego Kaściajkou- zastępca budownictwa."

    Wiktar Kancawienka powiedział, że zmuszony był iść do Kaściajkoua:

    "Poszedłem do niego. Przyjął mnie, przeprosił i powiedział, że stanowiska jeszcze nie są gotowe, ale w środę będzie postawionych w Żłobinie 5 stanowisk- 80 centymetrów szerokości i 2 metry wysokości. Tak, aby wszyscy kandydaci mieli miejsce."

    Według Kancawienki, członkowie zespołu Statkiewicza musieli uprosić właścicieli sklepów, aby ci pozwolili powiesić ogłoszenia o jutrzejszym występie Mikałaja Statkiewicza w telewizji.

    Członek grupy inicjatywnej Statkiewicza w Żłobinie Piotar Karycki mówi, że miejscowe władze nie są zaciekawione normalnym tokiem kampanii wyborczej- nie chcą aby ludzie wiedzieli o innych kandydatach oprócz Łukaszenki.

    "Sprawa jest jasna: ludzie mało wiedzą i na co im więcej wiedzieć?".

    22 listopada 2010, 16:39, Radio Svaboda.

    Artykuł można przeczytać tutaj.

    Obiektywnie rzecz ujmując ...

    Monitoring BAŻ: wybory pozostają na marginesie

    Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ) przedstawiło wyniki drugiego etapu monitoringu białoruskich drukowanych i elektronicznych środków masowego przekazu w kontekście prezentowania w  nich prezydenckiej kampanii wyborczej.

    Monitoring obejmuje ten okres kampanii wyborczej, który rozpoczął się wraz z rejestracją kandydatów na urząd prezydenta. 

    Oto główne wnioski z przeprowadzonego monitoringu mediów:

    W państwowych, elektronicznych i drukowanych środkach masowego przekazu temat wyborów prezydenckich jest marginalizowany, choć niektóre media zwiększyły swoje zainteresowanie tym tematem.

    Ogólny obraz przedstawiania kampanii wyborczej również zasadniczo się nie zmienił. Jego głównymi bohaterami byli urzędujący prezydent, bezosobowy podmiot zwany „władzą”, Centralna Komisja Wyborcza i komisje regionalne, których działalność oceniona została pozytywnie. 

    Media państwowe nadal ignorowały pozostałych pretendentów do fotela prezydenta Białorusi. Minimalna uwaga, którą media im poświęciły, była związana z procedurą ich formalnej rejestracji. Stawianie w dobrym świetle obecnego prezydenta, jego wyraźna dominacja w państwowych mediach to część ogólnej strategii relacjonowania procesu wyborczego. Jej drugą częścią jest marginalizacja wszystkich innych kandydatów, ich postaci i nazwisk – tak by pozostali oni anonimowi dla odbiorców mediów publicznych. 

    Media państwowe (…) relacjonowały proces wyborczy z wyraźnym ignorowaniem zasad etyki dziennikarskiej i standardów międzynarodowych.

    Na stronach prasy niepaństwowej byli przedstawiani praktycznie wszyscy potencjalni kandydaci. Natomiast sam obraz procesu wyborczego uwzględniał znacznie więcej różnych punktów widzenia w porównaniu ze sposobem w jaki robiły to media państwowe.

    W prywatnych gazetach nie stwierdzono przypadków zniekształcania informacji czy tendencyjnego opisywania wydarzeń. 

    23 listopada 2010, 14:01, Radio Svaboda

    Artykuł można przeczytać tutaj

    niedziela, 21 listopada 2010

    Prawalski zaskarżył odmowę swojej rejestracji

    Witebski przedsiębiorca Uładzimir Prawalski złożył w Sądzie Najwyższym skargę na decyzję Centralnej Komisji Wyborczej, która odmówiła jego rejestracji na kandydata na prezydenta kraju.

    Jak powiedział agencji BełaPAN Prawalski, skarga na postanowienie CKW została złożona 19 listopada. W tym samym dniu otrzymał wezwanie do sądu, w charakterze powoda, na dzień 22 listopada.

    W swojej skardze Prawalski wskazuje na fakt, że CKW nie sprawdziła odpowiednio procesu jego wyboru na kandydata, co uważa za naruszenie prawa wyborczego.

    Prawalski informuje również Sąd Najwyższy, że nie otrzymał od CKW postanowienia o  odmowie rejestracji, mimo, że zwrócił się z taką prośbą do komisji.

    Na podstawie art.68 prawa wyborczego Prawalski domaga się zmiany decyzji CKW z 18 listopada 2010 roku.

    Proces zbierania podpisów poparcia przez kandydatów do rejestracji odbywał się w dniach 30 września – 29 października. Grupa inicjatywna Prawalskiego twierdziła, że przedstawiła komisji 109 tysięcy 338 podpisów.

    Jednak według informacji komisji wyborczej witebskiej dzielnicy Pierwszego maja, rezultaty podliczania podpisów, które odbywały się między innymi z udziałem organów spraw wewnętrznych, potwierdziły nieważność większości podpisów złożonych pod nazwiskiem Prawalskiego.

    Na posiedzeniu CWK 18 listopada ogłoszono, że za prawdziwe można było uznać jedynie 118 podpisów. W odpowiedzi Prawalski oświadczył, że działania regionalnej komisji wyborczej uważa za nadużycie władzy, które zamierza zaskarżyć.

    Słowa Prawalskiego przewodnicząca CKW Lidia Jarmoszyna skomentowała następująco: „Tak, rzeczywiście, Astap Bender* odpoczywa”.

    *Astap Bender, Ostap Bender - postać fikcyjna, antybohater, mizantropiczny oszust, który po raz pierwszy pojawił się w powieści "Dwanaście krzeseł". W kulturze rosyjskiej Bender to postać niemalże kultowa, jego powiedzenia i krótkie ale celne maksymy są często cytowane w rozmowach i funkcjonują na prawach przysłów.  (źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Ostap_Bender)

    20 listopada 2010, 16:17, Radio Svaboda

    Artykuł można przeczytać tutaj

    Szaramiet: dziesięciu kandydatów oznacza drugą turę

    Taktycy prezydenta przesadzili. Dopuścili do wyścigu wyborczego zbyt dużą liczbę kandydatów. Statystycznie rzecz biorąc tak duża liczba pretendentów nie pozwoli na zwycięstwo Łukaszenki w pierwszej turze.

    10 kandydatów zawsze oznacza konieczność przeprowadzenia drugiej tury. Gdyby zostawiono 5 kandydatów to znacznie mniejsza liczba ekspertów miałaby wątpliwości co do zwycięstwa Łukaszenki już w pierwszej turze. Wybory we wszystkich pozostałych państwach, za każdym razem  pokazują, że im więcej kandydatów, tym większe prawdopodobieństwo drugiej tury.

    Jeżeli Łukaszenka chce uznania wyborów, to musi wziąć udział w drugiej turze. Władze były tak pewne swojej genialności, że zwyczajnie dopuściły do tej matematycznej pomyłki.

    21 listopada 2010, 10:37, belaruspartisan.org

    Artykuł można przeczytać tutaj

    Anons: „Chrystus też miałby problemy z ‘promocją’ na Białorusi”

    Czy Białoruś czekają zmiany? Kogo dostrzegają białoruscy wyborcy w natłoku kandydatów? Jak na przedwyborczych nastrojach odbija się konflikt między władzami Białorusi i Rosji?

    Nad tymi kwestiami zastanawiali się w „Praskim Akcencie”: Z Grodna – korespondent „Svabody” Siarhiej Astraucou, z Homla – polityk Jury Waronieżcau, z Witebska – przewodnicząca społecznej kampanii „Nasz dom” Wolha Karacz.

    Oto fragmenty audycji:

    Astraucou: „Niech siedzi [na posadzie – tłum.]i do śmierci” – powiedział mi o Łukaszence jeden mieszkaniec Grodna… postawcie przed człowiekiem, który dawno nie pił kawy, 9 różnych jej rodzajów. Ciężko mu będzie wybrać właściwą.

    Waronieżcau: Ludzie chcieliby zmian, ale jednocześnie się ich boją… Jezus Chrystus miałby problemy z autopromocją na Białorusi, szerzyłby swoją naukę wędrując po kraju… on dokonywał cudów i my też musimy się tego nauczyć.

    Karacz: Białoruś czeka na zmiany, ale póki co ludzie nie widzą żadnej ekipy, z którą mogliby wiązać nadzieje na nie. Ludzie chcą dokładnie wiedzieć w czym będzie lepszy ktoś inny niż Łukaszenka. Chcą wiedzieć co konkretnie zmieni się w ich osobistym życiu.

    19 listopada 2010, 20:24, Юры Дракахруст

    Artykuł można przeczytać tutaj

    Janukiewicz: Jarmoszyna ogłosi 70% za Łukaszenkę, i 1-5% za innych kandydatów

    Trzeba przygotować się do pokojowego protestu po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów. Taki pogląd wyraził lider Partii BFL Alaksiej Janukiewicz 20 listopada na posiedzeniu partyjnego sejmu.

    "Wybory prezydenckie na Białorusi w ogóle nie są wolne i demokratyczne"- powiedział. Podczas obecnej kampanii wyborczej- zgodnie ze słowami Janukiewicza- można obserwować "tylko elementy polepszenia warunków jej przeprowadzania"- dostatecznie swobodne zbieranie podpisów oraz możliwość wystąpienia w telewizji i radiu na żywo.

    Ale to wszystko, jak sądzi polityk, to "tylko zasłona liberalizacji".
    "Wszystkie decyzje władz, jakie polepszają praktykę przeprowadzania kampanii wyborczej, tracą sens na tle wyników tworzenia okręgowych komisji wyborczych: władze włączyły w ich skład minimum przedstawicieli opozycji. Podobnie jak w poprzednich wyborach, kontrola liczenia głósów całkowicie znajduję się w rękach władzy"- podkreślił Janukiewicz.

    Według niego, już teraz można łatwo przewidzieć wyniki głosowania, jakie będą ogłoszone jako wyniki wyborów przez przewodniczącą Centralnej Komisji Wyboczej Lidię Jarmoszynę.

    "Jest oczywiste, że ogłosi 70% poparcia dla Aleksandra Łukaszenki i 1-5 procent dla innych kandydatów"- prognozuje Janukiewicz.
    W związku z tym dla Partii BFL niezbędne jest przygotowywanie się do pokojowej akcji protestacyjnej po ogłoszeniu oficjalnych wynoków wyborów, jak podkreślił polityk.

    21 listopada 2010, 11:28, Nasza Niwa.

    Artykuł można przeczytać tutaj.

    sobota, 20 listopada 2010

    Sannikau spotkał się z wyborcami na dworze

    Na osobistym spotkaniu z wyborcami pojawił się kandydat na prezydenta Andrej Sannikau. Jego zwolennicy ustawili namiot na ulicy w pobliżu placu Kamarouskiego, rozwiesili biało-czerwono-białe i europejskie flagi, rozdawali niebieskie wstążki oraz gazety zawierające wywiad z kandydatem.

    Wiktar Iwaszkiewicz powiedział, że namiot w tym miejscu będzie znajdował się przez cały czas trwania kampanii.

    "Pierwszy dzien agitacji i wyruszyliśmy rozpocząć pierwszą pikietę, a jutro-pojutrze pomnożymy te pikiety w innych dzielnicach Mińska. Również we wszystkich- przynajmniej tych dużych- miastach będziemy robić stacjonarne pikiety rozpowszechniające materiały informacyjne. Zdecydowaliśmy się zrezyzgnować z roznoszenia po ich skrzynkach pocztowych i tylko rozdawać do rąk. To jest bardziej wydajne i ekonomiczne."

    Gdy tylko do namiotu wszedł Andrej Sannikau, od razu zaczęli zbierać się ludzie.
    "Dziękuję za wasze poparcie. Cóż, ruszamy do przodu, do europejskiej Białorusi! Wygramy, ruszajmy! 19-ego obowiązkowo spotykamy się na placu!"



    Przechodnie zadawali Sannikau'owi masę pytań, wyrażali swoje prośby. Jedna z uczestniczek spotkania powiedziała:

    "Stałam i przysłuchiwałam się. Mówisz bardzo dobre słowa, mądre. I wydaję mi się, że wnętrze również musi być takie. I będzie wszystko dobrze."

    Ludzie również wyrazili chęć, aby Sannikau przeprowadził spotkania w dzielnicach mieszkaniowych.

    "Jesteśmy tacy, że możemy przyjść tam, gdzie nas wzywają. Ale wielu pragnie, abyście to wy się pokazali. Okazuje się, że w niektórych dzielniach, jak na wsi. A ludzie tam za wiele nie wiedzą. Sami wiecie, jakie mamy teraz informacje. Kto ma mozliwości, internet, satelitę- ten jest na czasie. Ale wielu ludzi Pana nie zna. Jest to wielki minus. A tak chcemy, aby już coś się zmieniło."



    Inna obywatelka po spotkaniu powiedziała:

    "Zaciekawiło mnie, że wiele osób na Białorusi- oprócz Mińska- nie zna innych kandydatów na prezydenta.Dlaczego?- spytałam się. Dlaczego oni nie docierają do tych oddalonych miast, wiosek, w których babcia wychodzi do sklepu i patrzy, że kandydatem na prezydenta jest tylko obecny prezydent? No cóż, jakaś informacja, że jest z czego wybierać, jest jeszcze na kogo głosować, powinna być. Ale jej nie ma."

    Według Wiktara Iwaszkiewicza, zespół Sannikaua planuje zorganizować również przenośne pikiety, np. obok wejścia do fabryki traktorów. Ponadto planowane jest zorganizowanie pod gołym niebem 20-30 mityngów w Mińsku i dodatkowo w 15 miastach w całym kraju.

    19 listopada 2010, 17:50, Алесь Дашчынскі, Radio Svaboda.

    Artykuł można przeczytać tutaj.