Jak pisze austriackie wydanie "Oberösterreichische Nachrichten" wszystko świadczy o tym, że jutro na wyborach prezydenckich przywódca, którego nazywają "ostatnim dyktatorem Europy", wygra ponownie. Polityków opozycyjnych po raz pierwszy nie prześladowano przed wyborami. Zwycięstwo w wyborach Łukaszenka zapewnił sobie poprzez nacisk na opozycję z pomocą służb specjalnych, przez obowiązkowe przymusowe głosowania współpracowników urzędów państwowych i przez brak kontroli. Nie bez krytyki ze strony Zachodu przeprowadzono pewne zmiany, jednak- jak i wcześniej- opozycja może kontrolować na wyborach tylko 5% z 7500 lokali wyborczych na Białorusi.
Jak zauważyło szwajcarskie wydanie Neue Zuercher Zeitung, pomimo tego, że po raz pierwszy opozycyjni oponenci Łukaszenki mogli otwarcie mówić co chcą nawet w telewizji państwowej, nic nie wskazuje na to, że Łukaszenka w niedzielę będzie pędził swoim prywatny samolotem do swojego przyjaciele Cháveza do Wenezueli, a naród będzie świętować na ulicy w związku z końcem dyktatury.
Autor artykułu, w opraciu o opinię niezależnych ekspertów twierdzi, że Łukaszenka na kolejnych wyborach otrzyma przeważającą ilość głosów. Bo poza granicami miejskich elit -nie zważając na swoją złą reputację- jest kochany jako "baćka narodu". Pomimo światowego kryzysu, jaki między innymi, dosięgnał i Białoruś, Łukaszenka jawi się wielu osobom w kraju jako gwarant pewnej stabilności ekonomicznej.
Jak pisze niemiecka Frankfurter Allgemeine "Łukaszenka postarał o wszystko"- na przykład wszystko świadczy o tym, że obecny prezydent białoruski pogodził się z Rosją. Oznacza to, że "Kreml wyrazi zgodę na to, aby Białoruś- możliwe, że już na początku 2011 roku- znowu otrzymała taniej ropę. Oczywiście, aby Białorusini otrzymali ropę jak najszybciej, prezydent będzie musiał już w najbliższych dniach ratyfikować dokumenty Unii Celnej. Łukaszenka i jego rosyjski kolega Dmitrij Miedwiediew określili swoje niedawne spotkanie jako "wznowienie" wschodniosłowiańskiego braterstwa.
Aleksander Łukaszenka może spokojnie planować swój 4-ty rok kadencji prezydenckiej również dlatego, że jego konkurenci opozycyjni są rozdrobnieni i słabi. I dlatego nawet można sobie pozwolić przymykać oko na niedozowlone akcje kandydatów w zabronionych miejscach- w tym samym czasie jak wcześniej przegonino natychmiast demonstrantów. Wedle myśli Łukaszenki- pisze wydanie - opozycja zademonstruje Białorusinom swoje rozdrobnienie, w tenże czas umocniwszy Brukselę w iluzjach dotyczących tego, że dyktator w zasadzie może być gotowy do demokratyzacji. Dzisiaj, kiedy z Moskwą znowu udało się porozumieć, Łukaszenka nie ma powodów, by przeprowadzić reformy"- pisze Frankfurter Allgemeine.
18 grudnia 2010, 13:21, Radio Svaboda.
Artykuł można przeczytać tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz