Kandydaci na posadę prezydenta Mikoła Statkiewicz i Dzmitry Wus uczestniczyli 2 grudnia w spotkaniu z Baranowickimi wyborcami. Na miejsce spotkania wyznaczona została największa dostępna sala, mieszcząca się w Miejskim Domu Kultury.
W Sali znajduje się 500 miejsc siedzących, jednak na spotkanie z kandydatami przyszło jedynie ok. 100 wyborców. Być może było tak dlatego, że jak mówią mieszkańcy, miejska komisja wyborcza zbyt późno rozmieściła informacje o takim spotkaniu, oraz, że w ostatniej chwili zostało zmienione jego miejsce. Na wstępie kandydat Mikoła Statkiewicz powiedział, że Baranowicze to dla niego druga ojczyzna. W tym mieście mieszka jego ojciec, tutaj jest pochowana jego matka, i tutaj przez ponad rok on sam pracował a także odbywał karę w tzw. „chemii”. Statkiewicz przyznał, że Białoruś pozostaje krajem-wyrzutkiem w Europie, ponieważ od 1994 roku nie odbywają się tutaj wolne wybory, nie ma wolności słowa, nie istnieją wolne media. Dużo uwagi poświęcił również fałszerstwom wyborczym na Białorusi, na tym w jakim sposób są one dokonywane, jak przebiega liczenie głosów, oraz przyznał, że według niego odbywa się to gorzej niż w niektórych państwach afrykańskich, gdzie jednak nadal te głosy są liczone. Programy kandydatów są kwestią drugorzędną, najważniejszym jest by na Białorusi odbywały się wybory, żeby została przywrócona praktyka wolnych wyborów.
Kandydat Dzmitry Wus w swoim słowie wstępnym oświadczył, że zaangażował się politycznie po tym jak zaczął mieć problemy, jako biznesmen, w swoich relacjach z władzą państwową oraz gdy władze nie pozwoliły na jego rejestrację jako kandydata w wyborach do Izby Reprezentantów i Rady Miasta Mińsk.
Czy przypadkiem czy też nie, lecz w dzień przyjazdu Statkiewicza i Wusa został zorganizowany w mieście festyn z okazji ustawienia obok Domu Kultury choinki miejskiej. Oprócz Statkiewicza i Wusa Baranowicze już odwiedzili kandydaci: Ryhor Kastusiou, Andrej Sannikau, Jarosław Romańczuk, a na 9 grudnia swój przyjazd zapowiedział Uładzimir Niakliajeu.
2 grudnia 2010, 21:11, Валер Каліноўскі
Artykuł można przeczytaj tutaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz