sobota, 18 grudnia 2010

Wykładowca zmusza studenta do głosowania przedterminowego

Na stronie electby.org pojawił się zapis dźwiękowy, na którym słychać, jak wykładowca jednej z mińskich uczelni Iryna Piatrouna próbuje zmusić studenta do tego by oddał głos w przedterminowym głosowaniu. Jest to pięciominutowy monolog pedagoga, który niekiedy przerywany jest krótkimi wypowiedziami studenta.

A ty śpisz, nadal śpisz. Ciężko ci pójść i zagłosować… - od razu zaczyna naciskać na sumienie wykładowczyni. – Przecież znasz sytuację. Odpowiadają i dyrektor, i Ludmiła Maksymowna… Tylko żeby na złość zrobić!”

Chłopak odpowiada, że będzie głosował w dniu wyborów, bo „chce oddać głos na swego kandydata, a nie tylko na jednego”.

Kto ci to powiedział? – pyta wykładowczyni, która, widać, świetnie rozumie, po co jest przedterminowe głosowanie. – Jaka to różnica? Ja również zagłosowałam wcześniej, ale ja wyjeżdżam…

W telewizji powiedzieli, że możemy to wcześniej zrobić”.

Czasami jej motywacja brzmiała dwuznacznie: „Co w tym takiego - zagłosować i spokój. Ja swój głos oddałam. Reszty nie da się kontrolować”.

Próbując jakoś się wytłumaczyć, dlaczego zmusza studenta do głosowania przed terminem, wykładowczyni gubi się w argumentacji: „To, że tworzone są spisy, to jest kwestia liczenia głosów, będziemy tylko wiedzieć ile ich było. Pójdziesz do domu a ja nie będę wiedziała, czy zagłosowałeś na kogoś czy nie… Żeby głosy nie znikły, zbieramy je wcześniej”. Po co jej informacja, czy jej student zagłosował - tego nie wiadomo.

Kiedy chłopak powtórzył, że to jest jego wybór i on nie chce głosować przedterminowo, zaczął się szantaż: „Nie chcesz zrobić tak, jak nam powiedzieli. Dlatego, kiedy następnego razu przyjdziesz do mnie z jakąś prośbą – pomyśl. A lepiej – nie przychodź…

Jednocześnie wykładowca stara się podkreślić, że polecono jej zaganiać studentów na głosowanie przedterminowe:

Nie ja to wymyśliłam… Wykonuję swoje obowiązki, to co mi mówią – mamy zebrać te głosy… Studiujesz w państwowej uczelni, dlatego powinniśmy wykonywać to, co z góry nam rozkazują”.

Musimy wykonywać to, co nam nakazują robić! – już prawie w rozpaczy krzyczy wykładowca. – A ty tutaj siedzisz i ciągle się uśmiechasz. A ja przed tobą się tłumaczę – jak mała dziewczynka…

Nie chodziłabym za tobą gdyby nie był to rozkaz dyrektora . Bo wszyscy pracujemy według rozkazów. Nikt mnie o nic nie pyta…

A po tym nastąpiła nowa fala szantażu:

Nie przychodź do mnie z prośbą. Bo będę cię odsyłała do dyrektora i pisała: „Nie wykonuje żądań administracji”. A tam niech już oni decydują”.

Pojawia się odczucie, że dorosła kobieta tłumaczy się przed chłopcem, tak sztucznie wyglądają jej argumenty. „Zlituj się nade mną: będę za to odpowiadać” - to można usłyszeć w jej intonacji.

Wreszcie, oboje znajdują możliwość pokojowego rozwiązania sprawy. Student się pyta, czy musi głosować w miejscu nauczania (uczelnia), czy w miejscu zameldowania (dom). Wykładowca nie wie, co odpowiedzieć oraz poleca mu to wyjaśnić.

Strona elektby.org została stworzona po to, żeby ludzie mogli podzielić się informacją o łamaniu prawa na wyborach.

18 grudnia 2010, 10:12, CM

Artykuł oraz zapis audio można znaleźć tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz