piątek, 25 listopada 2011

Graffiti na chodniku w Mińsku



W nocy na 23 listopada na chodniku w Parku Przyjaźni Narodów, który znajduje się obok pl. Banhalor i skweru Kijowskiego, niedaleko od kina "Kijów", pojawiły się napisy domagające się wolności dla lidera "Młodego Frontu" Dzmitryja Daszkiewicza i działacza organizacji Eduarda Lobawa.



W ten sposób młodofrontowcy okazali swoje poparcie zniewolonym kolegom i skierowali apel do władzy o wyzwolenie więźniów politycznych.

Dzmitryj Daszkiewicz i Eduard Lobau znajdują się w więzieniu ponad 11 miesięcy z powodu fałszywych oskarżeń za zakłócanie porządku.

25 listopada 2011, 11:02.

Artykuł można przeczytać tutaj.

Sąd ukarał grzywną działacza, który twierdzi, że zatrzymali go za język białoruski

24 listopada Sąd Rejonu Leninskiego Mińska uznał winnym za drobne chuligaństwo działacza organizacji pozarządowej "Młodzież BFL" Andreja Padalaka. Sędzia Stanisław Szandarowicz ukarała mężczyznę mandatem w wysokości 525 tys. rubli.

Aktywista nie przyznał się do winy. W sądzie dowodził, że na posterunku milicjanci znęcali się nad nim- pobili go, a nawet zanurzyli mu w muszli toaletowej głowę. A zatrzymano go dlatego, że mówił po białorusku.

Andreja Padalaka zatrzymało dwóch milicjantów z patrolu wieczorem 16 listopada w centrum Mohylewa- na przystanku "Kino Czerwona Gwiazda". Działacz miał przy sobie dowód osobisty i książeczkę wojskową- przedstawił je milicjantom na ich żądanie. Następnie, jak powiedział w sądzie mężczyzna, nazwali go podejrzanym i zabrali na posterunek, a kiedy odmówił złożenia zeznań i pozostawienia odcisków palców, zaczęli się nad nim znęcać.

Jeden z milicjantów wziął wałek, i grożąc, że weźmie odciski mojej twarzy, przejechał wałkiem po twarzy. Potem zabrali mnie do toalety, podnieśli do góry nogami i wsadzili głowę do muszli. Po tym znowu zapytali, czy złoże zeznania i zostawię odciski palców.
Odmówiłem w ogóle rozmowy z nimi- powiedział w sądzie Andrej Padalak.

Sędzia Szandarowicz zadał pytania:

Sędzia: Dlaczego odmówiliście wyjaśnień?

Padalak: Mam prawo najpierw usłyszeć dlaczego mnie zatrzymano, po co i czemu śmieją się, że mówię po białorusku. Co to miało znaczyć?

Sędzia: A czemu Pan odmówił złożenia odcisków palców?

Padalak: Niczego nie zrobiłem, aby ode mnie brano odciski.

Sędzia: Teraz od wszystkich biorą.

Szczególnej uwagi na oświadczenie oskarżonego o tym, że go zanurzyli w muszli toaletowej, sędzie nie zwrócił.

Przeciwko działaczowi zeznawało dwóch milicjantów, którzy go zatrzymali- Jauhenij Kandracieu i Mikałaj Hardziej. Z ich wyjaśnień wynikało, że Padalak był mocno wstawiony- kurtka i rozporek były rozpięte. Gdy zwrócili mu uwagę, rzucił się na nich z pięściami. Swoim zachowaniem zaczął przyciągać uwagę obywateli- dowodzili milicjanci. Kiedy Padalakowi zaproponowali pójście na posterunek, poszedł.

Zeznania milicjantów działacz nazwał kłamstwem, ale przyznał, że był wstawiony. Sędzia odpowiedział, że milicjanci popełnili błąd, nie robiąc badania na zawartość alkoholu we krwi.

Przesłuchano w sadzie również felczerkę z pogotowia Alę Fedzinę. Udzieliła ona pomocy medycznej Andrejowi Padalakowi już w leninskim oddziale milicji. Mężczyzna ma kłopoty z sercem. Lekarka powiedziała, że mężczyzna zachowywał się odpowiednio, nie był bardzo wstawiony, hospitalizacja nie była konieczna.

Sędzia Szandarowicz myślał na wyrokiem około 40 minut i postanowił, że na pozwanego nałoży karę w wysokości 525 tys. rubli.

Andrej Padalak tak skomentował wyrok:

Sędzia nie tylko zadawał pytania świadkom, ale wprost im mówił, jakiej odpowiedzi oczekuje. To fakt, że rozmawianie po białorusku w naszym kraju jest drogie- naprawdę jestem w szoku. Nie czuję się ani trochę winny. Łukaszenka dał władzę milicjantom- mogą robić wszystko i wiedzą, że ich działania będą chronione.

24 listopada 2011, 18:27, Radio Svaboda.

Artykuł można przeczytać tutaj.


czwartek, 24 listopada 2011

Byli więźniowie polityczni – albo bez pracy, albo za granicą


Byli więźniowie polityczni, którzy zostali ułaskawieni przez prezydenta, mają trudności z przyzwyczajeniem się do nowego życia. Wszyscy znajdują się pod ścisłym nadzorem organów wymiaru sprawiedliwości, wielu ma problemy z zatrudnieniem. Niektórzy są zmuszeni do poszukiwania pracy za granicą.

Alaksandar Małczanau, już dwukrotnie od czasu ułaskawienia, znalazł się w areszcie – raz przesiedział 3, a za drugim razem 10 dni.  Przeciwko Małczanałowi wytoczono sprawę karną dotyczącą znieważenia symboli narodowych:

Wzywają mnie na różne przesłuchania w tej sprawie, ale odmawiam składania zeznań. Regularnie przeprowadzane są różnego rodzaju ekspertyzy, właśnie teraz czekam na wyniki. Komputer został zabrany do zbadania, więc teraz mam nawet problem z dostępem do Internetu. Na razie nie mam stałego zatrudnienia, wykonuję prace dorywcze, w niepełnym wymiarze. Całkiem niedawno oddali mi paszport”.

Matka Alaksandra Małczanaua straciła już rachubę odnośnie liczby rewizji przeprowadzonych w jej mieszkaniu.

Nie mam już sił. Gdy coś się dzieje w Borysowie, to obowiązkowo zjawiają się u nas”.

Alaksandar Klaskouski również nie posiada stałego zatrudnienia. Czuje nad sobą ciągłą kontrolę:

Jestem na liście organów wymiaru sprawiedliwości. Gdy są planowane jakieś akcje, w rodzaju akcji solidarności, milczących śród, to przychodzą do mnie dzień wcześniej i ostrzegają, żebym nawet nie myślał nigdzie iść, bo jeśli trzy razy zobaczą mnie na takiej akcji – trzy protokoły i będą już pod ścisłym nadzorem. Na przykład, przed Zjazdem Narodowym, przyszli dzień przed - wieczorem, a także pół godziny przed samym Zjazdem, by sprawdzić czy ich posłuchałem. Co do zatrudnienia to jest z tym ciężko. Zajmuję się tym, co robiłem zanim trafiłem do aresztu – na razie bezsensownie. Póki co nie mam określonego zatrudnienia”.

Młodzi ludzie, którzy zostali wydaleni z placówek oświatowych po wydarzeniach 19 grudnia, mają więcej możliwości: otrzymują propozycje dalszej edukacji za granicą. Były student Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Ekonomicznego Fiodar Mirzaniau oraz były student Mińskiej Politechniki Ilia Wasilewicz tydzień temu wyjechali do Łodzi – na razie by nauczyć się języka, a od nowego roku akademickiego zostać studentami.

Za granicę wyjeżdżają również ludzie ze starszych roczników, szukający jednak pracy na własną rękę. 45-letni Jauhen Sakret, który przed aresztowaniem zajmował się architekturą krajobrazu, mówi:

Teraz mieszkam w Polsce. Znalazłem jednego gospodarza, który prowadzi agroturystykę i zatrudnił mnie jako swojego asystenta”.

Korespondentka: „Ale wyjechał pan dlatego, że tutaj były trudności, naciski?”

„No tak. Musiałem wyjechać, byłem zmuszony do tego by wyjechać”.

50-letni Aleh Fedarkewicz, który wcześniej pracował w firmie budowlanej, również zamierza wyemigrować:

Na razie wystarcza mi spraw do załatwienia w domu, robię remont. A tak – trzeba stąd wyjeżdżać, po co się męczyć? Co do pracy – nie będę w tym kraju nawet próbować znaleźć zatrudnienie”.

Korespondentka: Uważa pan, że nie dadzą pracować?”

Mnie na 5 lat umieścili na liście nadzoru milicyjnego i uprzedzili, że za trzy kary administracyjne mogą posadzić. Dlatego, jeżeli nie daj Bóg, trzy razy przejdę przez ulicę w niewłaściwym miejscu, to znowu rozpocznie się przeciwko mnie sprawa karna. Widzi pani jaka jest sytuacja – póki co nie widzę w tym żadnego sensu”.

24 listopada 2011, 18:32, Ina Studzinskaja

Artykuł można przeczytać tutaj

środa, 9 listopada 2011

Belarus Press Photo 2011 we Wrocławiu

Inicjatywa Wolna Białoruś, Urząd Miasta Wrocław, Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego, Białostocki Ośrodek Kultury oraz Towarzystwo Amicus
zapraszają na wernisaż wystawy o godzinie 18.00
„Belarus Press Photo 2011”, którą otworzy laureat Grad Prix – Siarhiej Hudzilin
oraz na koncert białoruskiego zespołu Nagual o godzinie 19.30
23 listopada 2011,
Centrum Kultury "Zamek" w Leśnicy

Wystawa zdjęć konkursowych „Belarus Press Photo 2011” - która potrwa od 23 listopada do 7 grudnia 2011 roku - ważna jest w kontekście zbliżającej się pierwszej rocznicy wydarzeń 19 grudnia, kiedy to w Mińsku brutalnie rozprawiono się z opozycją podczas wieczoru wyborczego. Większa część zdjęć – łącznie z pracą Siarhieja Hudzilina, która zdobyła Grand Prix – nie mogą zostać pokazane na Białorusi, ze względu na ich zabarwienie polityczne. Mimo trudnej sytuacji politycznej, z którą zwykle utożsamiamy „Błękitnooką”, warto przyjrzeć się warstwie dorobku duchowego, który jest wspaniały, acz nieodkryty dostatecznie przez Zachód. Duża część wystawy odnosi się właśnie do sztuki i kultury, tradycji i obrzędowości Białorusinów. Laureat nagrody Grand Prix, fotoreporter białoruskiej gazety „Nasza Niwa” Siarhiej Hudzilin będzie gościem honorowym wernisażu.

Wstęp na wystawę jest wolny

Nagual to muzyka eksperymentalna skupiająca ośmioosobowy zespół muzyków. Założyciel i lider – Leonid Pavlionok to ciągle poszukujący multiinstrumentalista o niezwykłej wyobraźni muzycznej. Wśród instrumentalistów znajduje się m.in. klarnecista i bębniarz grający na kongo. Styl muzyczny, określany jest przez nich jako etno-punk, łączy w sobie brzmienia gitarowe i wpływy szamańskie. Nagual w Polsce skupia niemałe grono publiczności, stale współpracując z warszawską Zachętą.

Wstęp na koncert:
18 zł w przedsprzedaży/
25 zł w dniu koncertu

Więcej informacji o sprzedaży biletów na stronie www.wolnabialorus.pl

***

Patronem honorowym imprezy jest dwumiesięcznik „Nowa Europa Wschodnia” i „New Eastern Europe” oraz Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego

Patronat medialny: POKA POKA Wrocław, Studente.pl, Don’t Panic Wrocław, Bialorus2010.blogspot.com



niedziela, 6 listopada 2011

Kto jest drugi po Łukaszence?


Komu przypadnie ster władzy w przypadku odejścia Aleksandra Łukaszenki? Komu się on formalnie należy, a komu nieoficjalnie? Przedstawiamy najbardziej wpływowe osoby z otoczenia prezydenta Białorusi.

Michaił Miasnikowicz

Jeżeliby zajrzeć do przepisów prawa, to artykuł 15 ustawy „O Prezydencie Republiki Białoruś” mówi: W przypadku opróżnienia urzędu Prezydenta lub niemożności sprawowania przez niego funkcji, z przyczyn przewidzianych w przepisach konstytucji, jego obowiązki i pełnomocnictwa przechodzą na osobę pełniącą funkcję premiera. Jednocześnie, wybór prezydenta powinien odbyć się nie wcześniej niż 30 i nie później niż 70 dni od opróżnienia urzędu”.

W ten sposób, człowiekiem który formalnie zastępuje prezydenta Łukaszenkę na stanowisku głowy państwa, jest premier Michaił Miasnikowicz. Miasnikowicz to urzędnik z długim stażem – pracował jeszcze w aparacie politycznym BSRR.

Jednocześnie, Michaił Miasnikowicz, podobnie jak poprzedni premierzy, skupia się zwłaszcza na sprawach ekonomicznych i socjalnych.

Warto zauważyć, że podczas poprzednich wyborów prezydenckich, opozycyjni kandydaci chcieli właśnie z premierem negocjować odsunięcie od władzy Aleksandra Łukaszenki. Ludzie zgromadzeni na Placu Niezależności domagali się spotkania z ówczesnym premierem, Siarhiejem Sidorskim, który mógłby przejąć władzę w kraju w razie porażki Łukaszenki.

Wówczas ten plan się nie udał, Sidorski nie wyszedł do demonstrantów, co więcej sam stracił stanowisko szefa rządu.

Rubinau, Andrejczanka, Miklaszewicz

Gdy w kwietniu 2010 pod Smoleńskiem rozbił się polski samolot z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie, kierownictwo w państwie przejął Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.

Formalnie, przewodniczący Rady Republiki Zgromadzenia Narodowego (wyższa izba parlamentu) jest trzecią osobą w kraju. Obecnie funkcję tę sprawuje 72-letni Anatol Rubinau.

Przez większość swojego zawodowego życia Rubinau zajmował się nauką. Już za czasów Łukaszenki pracował jako zastępca kierownika prezydenckiej administracji. Rubinau znany jest ze swoich radykalnych, prawie stalinowskich, poglądów. 

Przewodniczącym Rady Republiki Rubinau został później, po przejściu Borysa Batury do mińskiego komitetu wykonawczego. Dla Rubinaua miejsce w parlamencie to ciepła i wygodna posadka. To praca, która nie nastręcza problemów, a przynosi dochody i przywileje.

Podobnie wygląda sytuacja z przewodniczącym niższej izby białoruskiego parlamentu, czyli Izby Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego, Uładzimirem Andrejczanką. Dla niego także miejsce w parlamencie było nagrodą za wierną służbę w obwodzie witebskim.

Z formalnego punktu widzenia, Rubinau i Andrejczanka są osobami kierującymi władzą ustawodawczą na Białorusi. Parlament jednak nigdy nie staje na przeszkodzie realizacji propozycji wysuwanych przez prezydenta czy rząd.

Jeśli zaś chodzi o władzę sądowniczą na Białorusi, to kierownictwo nad nią znajduje się w rękach przewodniczącego Sądu Konstytucyjnego, Piotra Miklaszewicza. Dziś rola, urodzonego na Wileńszczyźnie, Miklaszewicza wydaje się być zupełnie niezauważalna, jednak może gwałtownie wzrosnąć w przypadku zaistnienia nadzwyczajnej sytuacji w państwie.

Wiktor Łukaszenka

Starszy syn Łukaszenki zajmuje skromną posadę asystenta głowy państwa w kwestiach bezpieczeństwa. Jednak w związku z tym stanowiskiem to właśnie on otrzymuje informacje o wszystkich i o wszystkim co dzieje się w kraju.

W niepamięć odeszła już niechęć i rywalizacja między KGB i milicją, która miała miejsce za czasów Szejmana. Obie struktury znajdują się obecnie we władaniu Wiktora Łukaszenki. Prokuratura generalna, Komitet śledczy, Centrum operacyjno-analityczne, Straż Graniczna – one również znajdują się pod kontrolą ludzi z otoczenia syna prezydenta.

Wiktor Łukaszenka, za zgodą ojca, praktycznie skoncentrował w swoich rękach władzę nad głównymi strukturami siłowymi kraju.

Uładzimir Makiej

To jeden z najbliższych współpracowników prezydenta Łukaszenki. Pełni funkcję kierownika jego administracji. Makiej ma realny wpływ na podejmowane decyzje, cieszy się zaufaniem Aleksandra Łukaszenki.

Agent wywiadu, włada językiem angielskim i niemieckim. Przypadła mu rola pośrednika z Zachodem.

Wszyscy, którzy znają Uładzimira Makieja, zwracają uwagę na jego inteligencję i spryt, z pomocą których dotarł do tak wysokiego stanowiska. To właśnie Makieja nazywano autorem polityki „liberalizacji”, którą wdrażano na Białorusi w latach 2008-2010.

Żadobin i Zajcau

W przełomowych, historycznych momentach, władzę w państwie często przejmuje wojsko. Przykładów daleko szukać nie trzeba.

Po rewolucji w Egipcie, gdy odsunięty od władzy został prezydent Mubarak, władzę w państwie przejęła Rada Najwyższa Sił Zbrojnych, na czele której stanął minister obrony Hussein Tantawi.

W białoruskim społeczeństwie armia nie cieszy się takim autorytetem i prestiżem jak w krajach arabskich. Łukaszenka również zabezpiecza się powołując na posadę ministra nienajlepsze osobistości.

Obecnie ministrem jest Juryj Żadobin, który nie może mieć żadnych politycznych ambicji związanych z Białorusią, ponieważ urodził się poza jej granicami. Wcześniej urząd sprawował Leanid Malcau, cieszący się autorytetem, zniszczonym w końcu przez Łukaszenkę, który publicznie zarzucił mu pijaństwo i usunął go ze stanowiska.

Prestiżem i jednocześnie władzą cieszy się natomiast Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB). Jego kierownik, Wadzim Zajcau, nie dawał powodów dla podważania jego lojalności. Za to KGB otrzymuje niemal nieograniczone uprawnienia, o czym świadczą nowe przepisy prawa „O organach bezpieczeństwa państwa”. Zresztą, Zajcau, podobnie jak minister spraw wewnętrznych Kuliaszou, nie są rodowitymi Białorusinami.

5 listopada 2011, 19:04, Źmicer Pankawiec

Artykuł można przeczytać tutaj