niedziela, 12 grudnia 2010

Wybory 2010: jak kreatywnie sprzedać kandydata?

„Kastusiou albo śmierć”, „Nasz kandydat – Żyrafenka”, „Głosując na Niaklajeua, zabijacie kotka”, a również „Czas zamienić łyse opony”, „Jestem jedna taka, prawda” oraz „oddaj to, co skradłeś” – wszystko to efekty pracy amatorów oraz profesjonalnych polittechnologów, którzy pracują na prezydencką kampanię 2010.

Tegoroczne wybory są szczególnymi nie tylko pod względem rekordowej liczby kandydatów, ale również ze względu na pierwsze próby opanowania sztuki wyborczej oraz przekształcenia procesu wyborczego w atrakcyjne show. Właśnie dlatego wiele środków masowego przekazu tym razem korzysta z ocen działalności kampanii nie tylko zwykłych politycznych analityków, ekonomistów, socjologów lecz również specjalistów w branży marketingu i reklamy. Właśnie dziś Białoruś ma szanse przekonać się o tym, jak wiele kosztuje polityczna technologia.

Jednak na razie to zwykli obywatele są najbardziej aktywni. Każdy przejaw takiej aktywności niezależne media przedstawiają jako przejaw miłości do swobody zwykłych Białorusinów oraz ich dążenia do zmian. I tak, szeroką popularność w internecie uzyskały plakaty agitujące za Ryhorem Kastusiouem, wykonane przez blogera Jauhiena Lipkowicza. Plakaty mają ogólną nazwę „Kastusiou albo śmierć”. Jauhien Lipkowicz był maksymalnie szczery w tłumaczeniu źródeł swej sympatii do kandydata:

 W ogóle miałem pecha – był problem z językiem białoruskim podczas nauczania w szkole. Uczyłem się wtedy, gdy język i literaturę wykładano w taki sposób, żeby na zawsze zniszczyć chęć uczenia się go. Język rosyjski – zmuszano nas do pisania wypracowań o tym, jak nienawidzimy Sołżenicyna. Język białoruski miał charakter fakultatywny. Od tego czasu miałem poważny kompleks niepełnej wartości z powodu tego, że nie potrafiłem normalnie nauczyć się języka białoruskiego. Mam teraz konkretne osobiste dążenie – przełamać ten kompleks, stworzony przez kraj, w którym kiedyś mieszkałem."

Alaksandar, popularny bloger, znany jako l_u_f_t, oraz portal „Biełżaba” (http://www.belzhaba.com/) , który już od dawna ma reputację miejsca ostrej satyry politycznej, udowadnia, że pomoc obywateli może być bardzo korzystna dla realnych kandydatów:

Ta kreatywność, którą widziałem, jest różnorodna, ale nie jest złośliwa. Ona nawet powinna stymulować aktywność kandydatów, żeby zachowywali się nie w ten sposób, jak są przyzwyczajeni, tylko inaczej. Być może, to nawet podpowie im coś, przynajmniej na to liczę. W te plakaty została włożona idea spopularyzowania takiego kandydata jak Kastusiou, bo nawet teraz, kiedy kampania przedwyborcza już dość długo trwa, nadal pozostaje takim chłopcem z wioski. Dlatego ta kreatywność właśnie dla niego się pojawiła, żeby poprawić jego perspektywę. Właściwie to już za późno, ale wszystko jedno – było zabawnie.”

Jaunien Lipkowicz swego perspektywicznego kandydata  Ryhora Kastusioua widzi w ten sposób:

Geniuszem, oczywiście, rycerzem bez strachu – a jak jeszcze? – człowiekiem prostym, prawdziwym Robin Hoodem.

Przewodniczący sztabu wyborczego Ryhora Kastusioua, Alaksej Janukiewicz zna twórczość Jauhiena Lipkowicza:

 Podobają mi się te plakaty. Cieszę się, że nasz kandydat oraz nasza kampania pobudziła taką kreatywną oraz znaną w internecie osobę, jaką jest pan Lipkowicz, do robienia tych plakatów. Wyprodukowaliśmy nawet koszulki „Kastusiou albo śmierć” , w których nasi ludzie prowadzili agitację w ośrodkach młodzieżowych. To przyciągało uwagę oraz jednoznacznie grało na plus”.

Politolog, wykładowca Europejskiego Uniwersytetu Humanistycznego, Taciana Czulickaja sceptycznie odnosi się do tezy, że nieprofesjonalna aktywność obywateli może mieć realnie wpływ na wynik wyborów:

 „Mój podstawowy zarzut wobec kandydatów i ich zespołów polega na tym, ze jeżeli zajmujemy się medialną, kreatywną aktywnością, to trzeba jednak zastanawiać się, jaki będzie wynik tej aktywności. To samo dotyczy Internetu. Oczywiście film „Zabierz babci paszport”był bardzo atrakcyjny, zwłaszcza dla młodzieży. Ale czy zobaczą go zwykli wyborcy, czy będzie to miało wpływ na ich decyzje? Nie sądzę, że to pomoże naszym kandydatom w jakiś sposób rozszerzyć swą popularność.”

Sztaby kandydatów tak czy owak starają się uczynić swoich liderów bardziej atrakcyjnymi dla wyborców.

Polityczny technolog Kirył Koktysz ocenia te starania następująco:

 Każda technologia ma pewien sens, jeżeli jest to instrument do osiągnięcia tych czy innych celów. Najistotniejsze, że wszyscy kandydaci mają akurat pewne problemy z tym, co powiedzieć do społeczeństwa. Łukaszenka ma przewagę jako urzędująca głowa państwa, bo on może wprost powiedzieć, w odróżnieniu od pozostałych kandydatów, że będzie tak, jak było. I taka pozycja w danym momencie jest, oczywiście, mocniejsza od pozostałych. Na poprzednich wyborach istniała jakaś intryga – możliwość istnienia Białorusi w tej formie, w jakiej ona już istniała. A teraz wszystko zmierza do przełomu, bo nikt nie wie, jak budować nową Białoruś. Z drugiej strony, widać, że ta Białoruś, która była wcześniej, już się skończyła. Bo Rosja zabiera Łukaszence pieniądze nie po to, by oddać je komuś innemu”.
 

Zarówno według ekspertów, jak i zwykłych wyborców, najbardziej kreatywnie działa sztab Uładzimira Niaklajeua:

Taciana Czulickaja: „Myślę, ze kampania Niaklajeua oraz „Mów prawdę!” jest, jeśli nie najciekawszą, to bardzo jaskrawą kampanią. Nikt nie potrafi teraz konkurować z Niaklajeuem. Ale jeśli zaczniemy analizować koncert, który oni zorganizowali nie tak dawno  razem z Sannikauem na placu Przydworcowym, to ich problemem jest to, że poprzez te akcje chcą zwrócić na siebie uwagę tych, którzy i bez tego ją zwracają. Nie otrzymują oni za to wsparcia tych wyborców, którzy jeszcze nie zdecydowali, na kogo zagłosować”.


 Przedstawicielka sztabu Uładzimira Niaklajeua, Światłana Nawumawa odmówiła odpowiedzi na pytanie, czy na kampanię pracują polityczni technolodzy, a także nie chciała wymienić konkretnych imion organizatorów tych czy innych akcji. Służba prasowa Uładzimira Niaklajeua stoi na stanowisku, że wszystko, co zostało zrobione podczas kampanii to produkt kolektywnej wytwórczości sztabu. Jednak Kirył Koktysz za największy minus wszystkich kampanii przedwyborczych wymienia złą komunikację pomiędzy politycznym liderem i jego sztabem:

Wydaje się, że wszyscy kandydaci nie mają dobrego kontaktu ze swoim sztabem. Istnieje kandydat, oraz istnieje sztab przy nim, i kandydat tłumaczy sztabowi, co i jak trzeba robić. To nie jest zbyt dobry układ”.

Kreatywne dążenia członków sztabu wyborczego, nie są wzmocnione przez odpowiednią treść polityczną, nie docierają do wyborców. Na przykład, koszulki z  napisem „Jestem taka jedyna - prawda”, żadna z pytanych przeze mnie osób nie kojarzyła z kampanią „Mów prawdę!”. W tej sytuacji pozostaje opierać się na udowodnionych przez czas metodach politycznych.

Sekretarz Uładzimira Niaklajeua Julia Rymaszeuskaja: „W naszych warunkach pozostają nam środki, popularne w czasach Solidarności, a nawet rewolucji na początku XX stulecia. Są to jakieś teksty, rozpowszechnienie drukowanej produkcji a najpierw rozmowy ludźmi. Mieliśmy wiele przypadków, kiedy myślenie o Niaklajeuie stawało się jasnym i zrozumiałym tylko przez osobistą znajomość”.

Przykładem oddolnej kreatywności z jasnymi celami politycznymi może zostać portal elekt.by, który gromadzi spośród zwykłych obywateli jakąkolwiek informację, dotyczącą wyborów.

Jeden z autorów projektu Andrzej Chrapawicki: „Przekazać informację można zarówno za pośrednictwem mediów, jak i wysyłając powiadomienie przez pocztę elektroniczną lub przez Twitter, no i wchodząc na stronę i wysyłając jakąś swoją informację”.


 Iryna Widnawa przedstawicielka tego projektu, zaznaczyła, że w odróżnienie od innych projektów, strona elekt.by, która została stworzona na platformie ushahidi, od razu analizuje tę informację oraz przedstawią ją w formie mapy. To oznacza, że od razu można zobaczyć, jaką twarz mają wybory na Białorusi:

Na platformie tej relacjonowanych było wiele światowych wydarzeń. Na niej obserwowano zarówno katastrofy żywiołowe, takie, jak trzęsienie ziemi na Haiti czy pożary w rosyjskich lasach, jak i wyniki wyborów na różnych kontynentach – od Afryki do Europy czy Ameryki. Faktycznie ta strona może działać jako katalizator myśli społecznej. Realnie wyniki pracy tej strony będą widoczne już wieczorem 19 grudnia”.

 Trzeba przyznać, ze sztab Aleksandra Łukaszenki nigdy nie obciążał siebie zbędnymi kłopotami, tworząc fikcję przedwyborczej agitacji oraz w pełnej mierze wykorzystując administracyjne, a to znaczy i represyjne zasoby. Ale, być może, dowodem na wyczerpanie się obecnej władzy jest to, że ona w coraz  mniejszym stopniu pobudza Białorusinów do twórczej aktywności:

 Alaksandar l_u_f_t: „To świadczy o tym, ze nie sposób o osobie, która zajmuje stanowisko prezydenta przez 16 lat, już nawet pożartować. Wszyscy na tyle się zmęczyli, że już nawet tematów o nim brakuje. Ostatnim krokiem będzie zapomnienie o nim.”



9 grudnia 2010, 21:45, Radio Svaboda

Artykuł można przeczytać tutaj

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz