Studentka drugiego roku wydziału filologicznego BUP, Kasja Dawydzik została wezwana do dziekanatu na rozmowę po tym jak wzięła udział w nielegalnym marszu, który przeszedł pod hasłem „Sasza, odejdź!”.
Kasja Dawydzik nie zaprzecza, że brała udział w akcji, która odbyła się w Mińsku 24 listopada. Tego dnia na Placu Październikowym opozycja zorganizowała powtórkę z wydarzeń, które miały tam miejsce po ostatnich wyborach. Na Placu obecni byli kandydaci na prezydenta Wital Rymaszeuski, Uładzimier Niakliajeu i Mikoła Statkiewicz. Na to spotkanie z kandydatami przybyło ponad tysiąc osób. Z Placu duża grupa zwolenników demokratycznych zmian na Białorusi, przeszła pod siedzibę Centralnej Komisji Wyborczej, gdzie domagała się zmian w prawie wyborczym. Młodzież szła z transparentem na którym widniał napis „Sasza, odejdź!” i to właśnie do tej grupy dołączyła się Kasja Dawydzik. Dziewczyna opowiada, że przyszła na Plac spotkać się z przyjaciółmi i włączyła się do trwającej akcji. Kasja nie wyklucza, że przez swoje działanie może zostać wyrzucona z uczelni. W jaki sposób?
„Mogę nie zaliczyć sesji, to proste. Uczę się nieźle, średnia moich ocen za ostatni semestr wynosi 7.4 [ok. 4.5 w Polsce]. Jednak wszystko się może wydarzyć. Skreślić kogoś u nas jest bardzo łatwo”.
Studentka jest pewna, że informacje o jej udziale w nielegalnym wiecu przekazali do dziekanatu współpracownicy spec służb. Ona sama widziała w dziekanacie zdjęcie z tego marszu, na którym była zaznaczona jej twarz podpisana jej nazwiskiem w języku rosyjskim. Według Kasji Dawydzik, dziekanat musiał zareagować na docierające do nich informacje służb specjalnych, mimo, że ona sama nie widzi niczego złego w tym, że uczestniczyła w politycznej akcji zgodnej z jej przekonaniami.
Zastępca dziekana wydziału filologicznego Siarhiej Ważnik odmówił komentarza w kwestii przyczyn dla jakich przeprowadził rozmowę ze studentką Dawydzik i domagał się od niej napisania noty wyjaśniającej. Jednak przyznał, że taka rozmowa miała miejsce.
„Taka rozmowa rzeczywiście się odbyła, poprosiłem ją by napisała notę wyjaśniającą. Studentka napisała, że znalazła się tam całkiem przypadkowo”.
Ważnik podkreślił fakt, że studentka Dawydzik brała udział w akcji nielegalnej. Co do ewentualnego relegowania z uczelni Kasji Dawydzik, według zastępcy dziekana, nie leży to w jego gestii: „Taką decyzje może podjąć tylko rektor uniwersytetu”.
Kandydaci na prezydenta Białorusi, którzy brali 24 listopada udział w akcji na Placu Październikowym, są zdania, że akcja była całkowicie zgodna z prawem, bo jako kandydaci mają prawo do spotkań z wyborcami gdzie tylko zechcą. Według nich uczestnicy marszu do CKW poruszali się chodnikami, więc nie utrudniali ruchu samochodów. Milicja nie pociągnęła do odpowiedzialności żadnego z uczestników akcji.
9 grudnia 2010, 21:27, Алег Грузьдзіловіч, Radio Svaboda.
Artykuł można przeczytać tutaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz