Na ulicach stolicy Białorusi na razie można dostrzec niewiele ulotek wyborczych. W kolorze są tylko te przedstawiające kandydata Jarosława Romańczuka.
Od momentu rozpoczęcia oficjalnej kampanii agitacyjnej mija tydzień. Jednak na stoiskach wyborczych, które rozmieszczone są na ulicach Mińska jest na razie trochę pusto. W centrum miasta trafić można na materiały wyborcze jedynie czterech kandydatów: Alesia Michalewicza, Jarosława Romańczuka, Witala Rymaszeuskiego i Andreja Sannikaua.
Na pierwszy rzut oka najatrakcyjniejsza wydaje się ulotka Romańczuka: jako jedyna jest zrobiona w kolorze, imię i nazwisko oraz hasło wyborcze są łatwo zauważalne, a tekstu na ulotce lakoniczny i czytelny.
Ulotka Rymaszeuskiego na dzień dzisiejszy jest już nieaktualna, ponieważ zaprasza do obejrzenia jego telewizyjnego wystąpienia, które odbyło się 22 listopada. Niemniej nazwisko kandydata jest na niej dobrze widoczne, intryguje również jej myśl przewodnia: „On powie Tobie o tym, o czym inni milczą.”
Ulotka Sannikaua wydaje się być przestarzała. 2/3 miejsca zajmuje na niej sam tekst, zapisany małym drukiem. Resztę stanowi zdjęcie kandydata. Nie jest to zdjęcie portretowe, w dodatku jest czarno-białe i zbyt ciemne.
Oprócz tego, na stoiskach wyborczych pojawiły się również ulotki na których nie było żadnych zdjęć, a jedynie lakoniczny tekst. Głosił „Michalewicz czy Łukaszenka” (bez znaku zapytania na końcu zdania), a litera „M” w nazwisku pierwszego kandydata zaznaczona została na czerwono. Jak się okazało sam kandydat na prezydenta o istnieniu takiej ulotki po raz pierwszy dowiedział się z Naszej Niwy. Nie był również pewien czy to rezultat pracy jego sztabu.
Wygląda na to, że pozostali kandydaci na prezydenta na razie nie zainteresowali się możliwością przeprowadzania dodatkowej agitacji. Również ekipa Aleksandra Łukaszenki, która nie ma w zwyczaju rozmieniać się na drobne, o czym świadczy pojawienie się w zeszłym tygodniu w stolicy plakatów propagandowych.
24 listopada 2010, 18:22, Сямён Печанко, Nasza Niwa.
Artykuł można przeczytać tutaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz