„CKW zarejestrowała 10 kandydatów na prezydenta Białorusi, wśród których między innymi jest urzędująca głowa państwa - Aleksandr Łukaszenka. Dziś świadectwo w imieniu kandydata odebrał kierownik grupy inicjatywnej Aleksandr Radźkou…”
W ten właśnie sposób przez cały wczorajszy dzień Pierwszy kanał informował widzów o głównym wydarzeniu tygodnia – rejestracji kandydatów na posadę prezydenta. Nazwiska oponentów Łukaszenki w ogóle nie zostały wymienione. Dopiero w podsumowującym wydaniu wiadomości o godzinie 21:00 do nazwiska Łukaszenki dodane zostały nazwiska Niaklajeua i Rymaszeuskiego, którzy tego dnia nie zjawili się na posiedzeniu CKW. W celu pewnego osłabienia faktu, że Aleksandr Łukaszenka zignorował wręczanie świadectw kandydackich, Pierwszy kanał powiadomił, że właśnie ci trzej kandydaci byli nieobecni na posiedzeniu.
Na kanale ONT Informacja o rejestracji zatytułowana była „CKW ogłosił nazwiska kandydatów na prezydenta”, ale sam kanał tych nazwisk nie wymienił, oczywiście z wyjątkiem nazwiska Łukaszenka. Na kanale TWS w ogóle nikogo z nazwiska nie wymieniono.
Jaka jest przyczyna takiego podejścia, czy nie jest ono odzwierciedleniem polityki redakcyjnej? Z takim pytaniem „Swaboda” zwróciła się do administracji Pierwszego kanału. Odpowiedziała rzeczniczka prasowa Białoruskiej teleradiokampanii państwowej Światłana Smałonskaja-Kraskouskaja:
„Budowanie treści wiadomości jest uwarunkowane nie tyko informacyjnie, lecz także kształtem podawania informacji, który musi być maksymalnie dynamiczny i krótki. Jeśli wziąć po uwagę bogactwo i dostępność informacji na temat wyborów w źródłach oficjalnych, to wymienianie wszystkich 10 kandydatów w ramach jednego powiadomienia doprowadziłoby do nadmiernego rozciągania programu oraz utrudnienia w odbiorze informacji”.
Smalonskaja-Kraskouskaja twierdzi, że przemilczanie nazwisk kandydatów nie jest związane ze stanowiskiem TB:
„Nie jest to polityka kanału, rzecz polega na tym, że mnóstwo informacji o kandydatach zawierają inne źródła, w tym również oficjalne, jakim jest strona internetowa CKW, na której są one w całości”.
Na wczorajszej ceremonii jeden z kandydatów opozycji Ryhor Kastusiou poinformował o nierównych warunkach dostępu do państwowych środków masowego przekazu dla kandydatów opozycji w porównaniu z obecnością w nich Łukaszenki. Dlatego Kastusiou nie jest zdziwiony stanowiskiem kanałów telewizyjnych:
„Rzecz jasna, nie jest to normalne, kiedy kanały państwowe najistotniejsze polityczne wydarzenie na Białorusi przedstawiają w ten sposób. To jest właśnie to, o czym mówiłem po otrzymaniu świadectwa o rejestracji, - że kandydaci funkcjonują na nierównych warunkach. To jeszcze raz potwierdza moje słowa. Sama TB je potwierdziła”.
Niezależny dziennikarz telewizyjny Leanid Mindlin jest przekonany, że przemilczenie nazwisk oponentów Łukaszenki w wyborach to polityka władz:
„Zdaje się, że nie jest to żadna twórczość dziennikarzy, tylko jest to metodyka, styl, rozkaz. Według wszystkich kanonów proceduralnych, według kanonów politycznych, jeżeli jest 10 kandydatów to trzeba wymienić wszystkich. Tu nie ma ani pomyłek ani wolnych poczynań dziennikarzy, którzy to robili. Też zwróciłem na to uwagę”.
Według Mindlina, w białoruskiej telewizji państwowej wciąż istnieją resorty, pełniące funkcje działu propagandy, które wydają podobne rozkazy. Białoruska telewizja, według Mindlina, w ogóle nie jest środkiem przekazu informacji, tylko środkiem propagandy.
19 listopada 2010, 15:30, Валер Каліноўскі
Artykuł można przeczytać tutaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz