W ostatni dzień zbierania podpisów poparcia dla pretendentów do fotela prezydenta Białorusi, grupy inicjatywne opozycyjnych kandydatów zorganizowały w centrum Mińska wspólną „paradę pikiet wyborczych”. Cała akcja trwała dwie godziny, przybyli na nią kandydaci, po to by podziękować swoim wolontariuszom, przedstawić plan na dalszą część kampanii wyborczej oraz zademonstrować jedność sił opozycyjnych.
Od dawna nie widziano podobnej akcji w centrum stolicy. Miejsce przed HUM-em wypełniły plakaty, sztandary i transparenty różnych kandydatów. Źmicier Wajciuszkiewicz przez megafon śpiewał piosenki do słów Uładzimira Niakliaeua, a tłum aktywistów podnosił okrzyki „Niech żyje Białoruś!”. W pewnym momencie zostało nawet zablokowane wejście do samego sklepu, milicja jednak nie reagowała, wśród demonstrujących poruszali się jedynie funkcjonariusze w cywilu.
Na pikiecie zjawili się i sami kandydaci: Uładzimier Niakliaeu, Wital Rymaszeuski, Ryhor Kastusiou, Andrej Sannikau. Rozmawiali oni z członkami swoich grup inicjatywnych, jak również pomiędzy sobą – co było jawną demonstracją jedności w łonie opozycji. Lider kampanii „Mów prawdę!” Uładzimier Niakliaeu oświadczył:
„W poniedziałek odbędzie się nasze pierwsze, zamknięte spotkanie. Zaprosiliśmy wszystkich. Pierwsze pięć czy sześć osób już się zdecydowało przybyć i wziąć udział w tej długiej procedurze wyboru jedynego bądź najbardziej optymalnego wariantu dalszego działania.”
Andrej Sannikau zaznaczył, że gotowy jest rozmawiać z tymi spośród kandydatów, którzy rzeczywiście przekroczyli próg 100 tysięcy zebranych podpisów. Do nich, oprócz siebie samego, zaliczył również Uładzimira Niakliaeua i Jarosława Romańczuka.
„Będę mówić o tym, że potrafimy się zjednoczyć, zadecydować jakie kroki będziemy dalej robić. Będzie konsolidacja, razem z tymi realnymi kandydatami będziemy się zastanawiać jak dalej pracować na to by coś się wydarzyło. Ja osobiście pracuję na zwycięstwo.”
Według Andreja Sannikaua w sumie pod wszystkimi opozycyjnymi kandydatami podpisało się ponad pół miliona obywateli. Do tego należy wliczyć rodziny tych ludzi. Sytuacja w państwie zmienia się, dlatego też kandydaci powinni teraz walczyć o te zmiany. Według Uładzimira Niakliaeua opozycyjni kandydaci teraz zastanawiają się w jaki sposób najefektywniej poprowadzić kampanię wyborczą:
„Po wyborach życie będzie toczyć się dalej, i opozycja, która usłyszała wiele zarzutów o brak jedności i słabość, powinna wyjść w tych wyborów mocniejsza.”
Wital Rymaszeuski zaapelował by, nie dać się zwieść tym, że obecna władza pozwoliła tak spokojnie prowadzić kampanię zbierania podpisów:
„To powierzchowna liberalizacja, zza tej maski, którą teraz przybrał reżim, szczerzą się kły. Chciałbym zaapelować do wszystkich kandydatów by nie weszli za bardzo w spektakl, który prowadzi Łukaszenka, spektakl, który nazywa się gra w demokratyczne wybory, i zachowali trzeźwy ogląd rzeczywistości, i szykowali się do obecności na placu 24 listopada i 19 grudnia.”
Jednak głównymi bohaterami imprezy obok HUM-u byli sami aktywiści zbierający przez cały ten czas podpisy. Kandydaci złożyli im publiczne podziękowania za pracę oraz wręczali prezenty i pamiątkowe dyplomy . Członek grupy inicjatywnej Niakliaeua, Aleh Ładućka mówi, że sam stracił już rachubę ile w sumie zebrał podpisów:
„Jestem bardzo zadowolony. Byłem bardzo poruszony tym, jak ludzie z ochotą, z poczuciem obywatelskiej odpowiedzialności ustawiali się w kolejce po ty by złożyć swój podpis. Bardzo mocno wierzę w zwycięstwo, bo widziałem ludzi z których większość jest już gotowa do zmian.”
Źmicier Bojka zebrał na stacji metra „Kamienna górka” ponad 1500 podpisów dla Andreja Sannikaua:
„Podchodzili przede wszystkim ludzie, którzy krytykowali Łukaszenkę, mówili, że mogą poprzeć każdego, tylko nie jego. W trakcie pierwszych dni, były nawet dzisięcioosobowe kolejki do jednej pikiety… trzeba coś robić, trzeba walczyć, nie można przestawać. Kiedyś dobro zwycięży zło.”
Były deputowany białoruskiego parlamentu Mikałaj Pietruszenka zbierał podpisy dla Niakliaeua w rejonie tołoczyńskim:
„Zebraliśmy spokojnie 1450 podpisów… to znaczy, że lody ruszyły. Naród się budzi. Nie mówię, że wszystko jest idealnie, ale przesunięcie jest widoczne.”
Przechodnie zazwyczaj reagowali pozytywnie na jasne i głośne pikiety opozycyjnych kandydatów:
Dziewczyna: Zawsze jest wybór. A gdy jeszcze dzieje się to co tutaj, to tym bardziej można wybierać. Jest okazja do refleksji.
Przechodzień: Myślę, że te wybory odbędą się według z góry ustalonego scenariusza. Interesującym jest to, co będzie się działo później. Ale to będzie ciekawa lekcja, dobra powtórka przed prawdziwą bitwą, która odbędzie się po roku, może dwóch latach.”
Przechodzeń: To wszystko co się tu odbywa, jest postrzegane jako performance. Ale i taka opinia jest pozytywna. Taka „karnawalizacja” jest potrzebna do tego, by ludzie przestali się bać.”
29 października 2010, 16:57, Валер Каліноўскі, Алег Грузьдзіловіч
Artykuł i zdjęcia można zobaczyć tutaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz