"Kiedy rozmawiasz z ludźmi po białorusku, stają się bardziej przyjaźni"
W Grodnie zbiórka podpisów odbywa się w dwóch językach, chyba tylko członkowie partii BFN wszystkie nazwiska i inne dane zapisują wyłącznie po białorusku.
Dzisiaj na pikietach zbierającyh podpisy w Grodnie był Jarosław Romańczuk, którego osoba wsród Grodnian wywołała duże zainteresowanie.
Jarosław Romańczuk rozmawiał z nimi zarówno po białorusku, jak i po rosyjsku, nawet po polsku, zależnie od tego ,jak się do niego zwracano.
Zaciekawiłem się: Dlaczego na jego wiecu informacje zamieszczone są wyłącznie po rosyjsku?
Romańczuk: Mamy plakaty i w języku białoruskim...
Reporter: Ale ich tutaj nie ma.
Romańczuk: Może ich nie zabrali, ale podpisy zbieramy w dwóch językach, i program "Milion nowych miejsc pracy" jest również w dwóch językach. Ogólnie rzecz biorąc, jesteśmy za tym, aby wszystkie materiały były w różnych językach i aby każdy mógł je zrozumieć.
Koordynator sztabu wyborczego Jarosława Romańczuka w obwodzie grodzieńskim Jury Istomin dodaje:
"U naszych agitatorów taka sama strategia: w jakim języku ktoś się zwraca, w takim i my odpowiadamy. Dane osobowe zapisujemy również w języku, w jakim nam je podają. Ale u nas w 99% są zapisywane po rosyjsku."
U zbierających podpisy za Ryhora Kastusioua i informacje, i wszystkie zapisy prowadzone są wyłącznie w języku białoruskim. Z tym nie było żadnych problemów. Ale i tutaj rozmawiać można z ludzmi jak kto woli. Mówi Wadzim Saranczukou, zbierający podpisy:
"I po polsku, i po angielsku, i po niemiecku, i po rosyjsku się zdarza. Ale, oczywiście, większość naszej kampanii prowadzimy po białorusku i język wszyscy rozumieją."
Jego kolega mówi, że na ogół nie bierze pod uwage stereotypu nakazującego odpowiadać po rosyjsku, jeżeli tak się do niego zwracają. Wystarczy tylko spróbowac odpowiedzieć po białorusku,a ta druga osoba stara się również mówić w języku białoruskim.
Mężczyzna: "Kiedy chodzilismy od drzwi do drzwi i zaczynalismy rozmawiać po białorusku, to ludzie bardzo dobrze nas traktowali. Nawet nie wiem z czym to można przyrównać. Bardziej przyjaźni się stają, więcej jakies pozytywnej energii od nich bije."
U zbierających podpisy dla Uladzimira Niakliaeua informacje są w dwóch językach. Sami rozmawiają przeważnie po białorusku, zapisują w tym języku w jakim żądają wyborcy. Ale i tutaj jedna z Pań cały czas agituje po rosyjsku. Pytam: dlaczego?
Kobieta: "Po rosyjsku dlatego, że źle się uczyłam białoruskiego w szkole. Oczywiście, kiedy ktoś zwraca się po białorusku, staram się chociażby w łamanym języku, ale odpowiedzieć. Ale bardziej nie chcę go przekręcać."
U Andreja Sannikaua informacje są również dostępne po rosyjsku, ale zbierający podpisy mówią w tym języku, w jakim się do nich ktoś zwraca. Twierdzą, że zapisują przeważnie po rosyjsku, ale kiedy ludzie proszą aby w języku białorusku, tak też robią.
19 października 2010, 18:45, Radio Svaboda.
Artykuł można przeczytać tutaj.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWspaniale, że ktoś zauważył taki problem, jakim jest obecność języka białoruskiego w życiu publicznym Białorusi. Dochodzą mnie co rusz słuchy, że ten właśnie język jest naprawdę bardzo zaniedbywany na rzecz - oczywiście - rosyjskiego. Np. w szkołach uczy się po rosyjsku, a białoruski jest takim jakby przedmiotem dodatkowym (coś jak u nas kaszubski, chociaż jak to u nas z kaszubskim jest, musiałbym jeszcze wypytać parę osób, które się tym żywiej interesują).
OdpowiedzUsuńA przecież białoruski to taki piękny język! Mnie aż dziw bierze, że ludzie, którzy nazywają siebie Białorusinami, nie znają swojego języka, a żyją przecież w swojej ojczyźnie.
Dziękuję za ten artykuł! :)