wtorek, 12 kwietnia 2011

Po wybuchu w Mińsku: Kto jest winny?

Sądząc z relacji naocznych świadków wydarzeń oraz pierwszych oficjalnych komunikatów, wybuch na stacji metra "Kastrycznickaja" ["Październikowa"], to najbardziej krwawy atak do którego doszło za rządów obecnej władzy.

W lipcu 2008 roku w Mińsku, podczas koncertu z okazji Dnia Niezależności, wybuch ładunku domowej roboty, zranił ok. 50 osób, większość z nich odniosło jedynie lekkie obrażenia.

We wrześniu 2005 roku w Witebsku, w przeciągu tygodnia, doszło do dwóch wybuchów amatorskich ładunków. Obrażenia odniosło ok. 50 osób, w tym kilka zostało ciężko rannych.

Pomimo, że w obydwu wcześniejszych przypadkach, śledztwa w sprawie wybuchów otrzymały wysoką rangę (zostały objęte tzw. kontrolą prezydencką), to do dnia dzisiejszego pozostały niewyjaśnione.

Jak będzie ze znalezieniem winnych wybuchu na "Kastrycznickiej"?

Czy będzie to jedynie powód do masowych i w pewnym sensie pokazowych "czynności śledczych", w trakcie których tysiące lub nawet dziesiątki tysięcy osób znowu będą musiały się tłumaczyć gdzie byli i co robili w momencie wybuchu? Czy znów będą namierzać numery telefonów komórkowych tych osób, które w czasie wybuchu znajdowały się na stacji lub w jej pobliżu, tak jak się to działo po 19 grudnia 2010 roku? Czy znów będą pobierać odciski palców? Nie zebrali jeszcze odcisków z palców u stóp.

Jest mało prawdopodobnym by ludzie tym razem uwierzyli w takie "czynności śledcze".

Wydaje się, że tym razem, pod znakiem zapytania stoi nie tylko prestiż śledczych KGB czy Prokuratury Generalnej.

Nie da się nie zauważyć, że stacja "Kastycznickaja" znajduje się, niedalej jak 150 metrów od budynku, w którym urzęduje ten od kogo, jeżeli mu wierzyć na słowo, zależy spokój w kraju, nie tylko polityczny.

W państwie, w którym już dawno stracono rachubę ilu milicjantów, funkcjonariuszy KGB, informatorów przypada na jednego mieszkańca, nieuchronnie należy postawić pytanie - na co w tym czasie patrzyło to nigdy nie zasypiające, państwowe oko?

I nieuchronnie pojawia się kolejne, mocne, pytanie - dla kogo faktycznie wygodny był ten wybuch?

To pewne, że pojawi się ktoś kto wsakże palcem na wymieniony wyżej urząd. Czytając komentarze w internecie - już wskazuje.

A nie w internecie - należy znaleźć i pokazać ludziom prawdziwego winnego.

To uczynić jest trudniej, niż odkryć zamach stanu, kierowany przez ciemne siły zza wzgórza.

11 kwietnia 2011, 20:52, Blog Jana Maksimiuka

Artykuł można przeczytać tutaj



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz