Zaniepokojenie stanem zdrowia i warunkami życia Andreja Sannikaua i Źmitra Daszkiewicza wyraziły dzisiaj żona byłego kandydata na prezydenta, Iryna Chalip oraz obrończyni praw człowieka Alena Tankaczowa. W trakcie odsiadki, w stronę obu więźniów politycznych kierowane były groźby pozbawienia życia lub zdrowia.
Iryna Chalip rozmawiała z adwokatami męża zaraz po tym, jak w poniedziałek oraz wtorek, spotkali się oni ze swoim klientem w więzieniu w Mohylewie:
„Sytuacja wygląda tak, że mogę z całym przekonaniem stwierdzić, że jego życiu zagraża poważne niebezpieczeństwo. Takie samo zagrożenie odnosi się także do lidera Młodego Frontu, Źmitra Daszkiewicza. Najnowsza informacja, jaką wczoraj otrzymała od mojego męża pani adwokat, brzmi: Ratujcie Daszkiewicza wszelkimi sposobami, nawet prośbą o ułaskawienie. Inaczej on nie przeżyje.”
Od 20 września, Andrej Sannikau przebywał w witebskim więzieniu, gdzie celę dzielił właśnie z Daszkiewiczem. Inny więzień z tej samej celi, Dawydowicz, ostrzegł aktywistę, że ten będzie miał poważne problemy w więzieniu w Hłybokim, że prawdopodobnie zostanie tam zabity.
Iryna Chalip: „Jedyna dobra wiadomość jest taka, że Daszkiewicz zrezygnował już z głodówki. Mój mąż powiedział, że aktywista jest w strasznym stanie, jest bardzo chudy, nie miał jedzenia ponieważ nie dostarczano mu paczek gdy był w kolonii karnej”.
Jak twierdzi Iryna Chalip, podobne pogróżki usłyszał również Andrej Sannikau. Miały miejsce później, gdy przebywał już w więzieniu w Mohylewie. W celi wraz z nim umieszczono skazanego Hryhorjewa, który zdradził, że podchodzili do niego ludzie ubrani po cywilnemu, którzy radzili, by był ostrożny siedząc w jednej celi z Sannikauem, bo może on zostać „zabity lub poważnie ranny”. Pozostali więźniowie z celi potwierdzili słowa więźnia, według relacji I. Chalip: „zaczęli mówić: tak, Andreju Alehawiczu, do Bobrujska to pan już nie dojedzie. My pana nie zamierzamy zabić, ale sam pan rozumie, prowokacje mogą być różne. Mogą pana przenieść do innej celi, gdzie będą pana bić, a nawet zabiją. To chyba nietrudno wytłumaczyć – no, więzień zabił innego więźnia. Zdarza się”.
Po tych wydarzeniach Sannikau nie spał przez dwie noce bojąc się ataku w trakcie snu. Zapisał się na wizytę w administracji więzienia, jednak bez rezultatu. W tym czasie, przez cały tydzień, Iryna Chalip próbowała dowiedzieć się w departamencie ds. egzekucji kar, gdzie przebywa jej mąż. W końcu, w poniedziałek, przyznano, że znajduje się on w Mohylewie, do którego udał się już jego adwokat, który napisał pismo do administracji więzienia. W piśmie tym zawarł obawy o życie i zdrowie Andreja Sannikaua. Wówczas, byłego kandydata na prezydenta Białorusi, umieszczono w pojedynczej celi. Iryna Chalip, w związku z zaistniałą sytuacją, zwróciła się wprost do kierownictwa systemu penitencjarnego Białorusi:
„Zwracam się do nich: obywatele naczelnicy, zaprzestańcie dokonywania przestępstw, nie bierzcie na siebie zabójstwa, ciężkich pobić, przerwijcie ten ‘chaos’. Koniec końców i tak będziecie za te czyny odpowiadać. Opamiętajcie się i przestańcie represjonować mojego męża. Przenieście go z powrotem tutaj, gdzie odbywa karę”.
Na chwilę obecną nie wiadomo kiedy Sannikaua umieszczą w Bobrujsku. Obecnie na przeszkodzie stoi rzekomy remont drogi. Iryna Chalip zaznacza, że od jej męża nie wymaga się pisania próśb o ułaskawienie, jak to miało miejsce w przypadku innych więźniów politycznych. Zastanawiając się nad motywami takiego nacisku na męża, Chalip domyśla się, iż może chodzić o doprowadzenie go do takiego stanu, by sam poprosił o ułaskawienie lub by całkowicie zniechęcił się do polityki.
Chalip jest przekonana, że władza, wypuszczając pod naciskiem Zachodu, szereg więźniów politycznych, rozpoczęła jednocześnie jakąś niezrozumiałą, długotrwałą grę z tymi, którzy zostali w więzieniach, w tym z byłym kandydatem na prezydenta Białorusi, A. Sannikauem, Dz. Wusem, M. Statkiewiczem. Od tego ostatniego już od dwóch tygodni nie ma żadnych wiadomości.
Żona Sannikaua jest przekonana, że sytuacja jest krytyczna. Zgadza się z nią obrończyni praw człowieka Alena Tankaczowa:
„Rozumiemy, że coś odbywa się w stosunku do tej grupy ludzi, jednak nie wiemy co. Być może jest to ostatnia próba złamania ich, środkami psychologicznymi a także siłą fizyczną. Nie wiemy co się dzieje, ale odnotowujemy nasilenie presji, które wzbudza nasze ogromne zaniepokojenie”.
28 września 2011, 14:24, Waler Kalinouski
Artykuł można przeczytać tutaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz